Życie rodzinne: przepełnione wiarą w Boga i miłością do ludzi
Urodziła się 14 stycznia 1927 roku w Koźmicach Wielkich jako córka Wiktorii i Jana Janowskich. Pochodziła z wielodzietnej rodziny, miała czterech braci i dwie siostry. Ukończyła Szkołę Handlową w Wieliczce. W czasie wojny, będąc nastoletnią dziewczyną, służyła w obwodzie wielickim Armii Krajowej jako łączniczka o pseudonimie „Niezapominajka". Zajmowała się głównie przekazywaniem meldunków, kolportażem ulotek, w specjalnej torbie z podwójnym dnem przenosiła broń.
Po wojnie jej życie koncentrowało się wokół rodziny. Wspaniała żona i matka czwórki dzieci, z pełnym zaangażowaniem zajmowała się prowadzeniem domu. Ten dom zawsze był pełen ciepła, dobrej energii i życzliwości. Przewijało się przez niego mnóstwo ludzi, prowadzono w nim ożywione dyskusje, toczono spory. Gościnność i serdeczność gospodyni, dbającej o dobre samopoczucie zaproszonych, była nieoceniona. Dobra organizatorka, spełniała się też w działaniach społecznych, uczestnicząc aktywnie w pracach szkolnych komitetów rodzicielskich wszystkich swoich dzieci, udzielając się w parafialnej grupie charytatywnej czy wspierając męża w jego działalności publicznej.
Swoje życie zawodowe związała z zakładami ZZG Inco-Veritas, gdzie pracowała jako księgowa. Miała świetny kontakt z ludźmi, była empatyczna i bardzo lubiana wśród współpracowników. W tym czasie i przez kolejne lata brała udział w spotkaniach Klubu Przyjaciół Wieliczki oraz bardzo aktywnie uczestniczyła w pracach Zarządu Koła Wieliczka Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej (wielokrotnie sprawując funkcję sekretarza zarządu).
Ale jej prawdziwym powołaniem i potrzebą serca były sprawy rodziny. Będąc już na emeryturze, razem z mężem Mieczysławem wróciła do rodzinnej wioski, by stworzyć tam prawdziwe ognisko domowe dla swoich najbliższych. Dom z ogrodem w Koźmicach był miejscem spotkań dorosłych już dzieci i przyjaciół, wszystkich ważnych uroczystości rodzinnych i w końcu miejscem niezapomnianych zabaw dla dwanaściorga wnuków. To stamtąd płynęły dobre myśli, słowa pełne miłości, troski i zrozumienia. Tam czuło się atmosferę radości, beztroski, spokoju i szczęścia. Ofiarność Marii, jej oddanie dla rodziny, było jej siłą, a tak liczna rodzina (doczekała się czwórki prawnucząt) napawała ją radością i dumą.
Maria Stachura była osobą głęboko wierzącą i ta wiara pomagała jej przetrwać trudne chwile, których nie szczędziło życie. Po śmierci ukochanego męża, z którym przeżyła zgodnie i szczęśliwie 58 lat, znajdowała pocieszenie w codziennej modlitwie. Pod koniec życia, schorowana, nigdy nie uskarżała się na swój los; mimo cierpienia, potrafiła cieszyć się każdym nadchodzącym dniem, wykrzesując z siebie niezwykłą siłę i wolę.
Odeszła od nas tuż przed Świętami, 10 grudnia 2013 roku, w 86. roku życia. Zostawiła nam świadectwo mocnej wiary, ufnej miłości i nadziei oraz spełnionego życia.
przygotowała: Teresa Feliks