Głos zabrali: Jerzy Cholewa, absolwent i emerytowany nauczyciel Sz. P. w Koźmicach Wielkich, Anna Kałuża z d. Turcza, Władysław Pirowski, Adam Górecki, Józef Talapka, Halina Liszka z d. Dańda, Kazimiera Dańda z d. Hoja, prowadząca spotkanie.
Jerzy Cholewa: „Byłem uczniem Szkoły Podstawowej w Koźmicach Wielkich i nauczycielem, po skończeniu studiów technicznych i pedagogicznych w Akademii Górniczo Hutniczej w Krakowie. Z czasów uczniowskich pamiętam, że naszą wychowawczynią do VI klasy była pani Helena Poznańska. Miałem wtedy kłopoty z opowiadaniem. W siódmej klasie w 1966 r. grałem rolę króla w przedstawieniu pod tytułem „ Za siedmioma górami", reżyserowanym przez panią Józefę Kowal. Od scenicznej królowej Anny Półtorak dostawałem całusa, którego długo pamiętałem. Na pamiątkowym zdjęciu po spektaklu jest 38 młodych aktorów, debiutantów. Dwukrotnie przedstawialiśmy sztukę dla mieszkańców Koźmic w sali Domu Kultury. Nagrodą dla nas była wycieczka do Warszawy. Po reformie szkolnictwa uczęszczałem do pierwszej ósmej klasy. Moje koleżanki i koledzy z tej klasy to: Krystyna Batko, Maria Batko, Teresa Cieślik, Tadeusz Dańda, Matylda Jania, Zofia Kusina, Hermina Pająk, Teresa Rzepa, Stanisław Sitko, Zbigniew Ślęczka, Maria Skalska, Krzysztof Pławecki, Halina Stachura, Grażyna Stachura, Jan Stachura, Barbara Żołnierczyk. Grono pedagogiczne naszej klasy to Anna i Klemens Surówka, Helena Poznańska, Józefa Rozwadowska, Józefa Kowal, Józefa Kaczor, Władysław Pirowski, Jadwiga Turek, Anna Tuteja, Teresa Michalik, Włodzimierz Stawowski. Lubiłem lekcje matematyki z kierownikiem szkoły panem Klemensem Surówką. Podziwiałem urodę pani Jadwigi Turek, która rozpoczynała pracę nauczycielską w Koźmicach Wielkich. Pamiętam, że do wszystkich nauczycieli odnosiliśmy się z wielkim szacunkiem a słowa wagary nie znaliśmy. Szkołę Podstawową ukończyłem w 1967 r. z wszystkimi ocenami bardzo dobrymi.
Zdjecie VIII klasy
Do pracy w SP Koźmice Wielkie namówiła mnie pani Małgorzata Pasisz. Rozpocząłem 1 II 1981 r. ucząc m.in. matematyki, fizyki zajęć praktyczno technicznych i wychowania fizycznego. Z AGH otrzymałem dla szkoły kilka przyrządów pomiarowych i pomocy dydaktycznych, m.in. oscyloskop. Pani kierownik Małgorzata Pasisz dokonała pierwszej oceny mojej pracy pedagogicznej. W ogrodzie szkolnym z uczniami wybudowaliśmy skocznię w dal. Mimo, że rozbieg był lekko pod górkę, to spełniła swoje zadanie, a Jolanta Kałuża była nawet rekordzistką młodziczek Województwa Krakowskiego skacząc 510 cm. W sali Domu Kultury z panem Adamem Góreckim zainstalowaliśmy drabinki gimnastyczne. Pan Władysław Gibała zamontował naciąg do siatkówki, zawiesił kosze do koszykówki, zabezpieczył okna i lampy przed uderzeniem piłek. W sali widowiskowo sportowej Domu Kultury położono parkiet. Po objęciu stanowiska dyrektora Międzyszkolnego Ośrodka Sportowego w Wieliczce od 1 IX 1984 r. do 2 II1993 r. pracowałem w SP Koźmice Wielkie na pół etatu, jako nauczyciel wychowania fizycznego. Byłem opiekunem Szkolnego Klubu Sportowego. Organizowałem wiele zawodów o randze mistrzostw szkoły. Prowadziłem punktację na najlepszego sportowca szkoły. Były obozy wędrowne i rajdy turystyczne. Startowaliśmy w zawodach wojewódzkich: szachowych, warcabowych, biegowych, badmintona, kolarskich, tenisa stołowego odnosząc wiele sukcesów. Wymienię kilka nazwisk wybitnych sportowców szkoły z tamtych lat: Lucyna Cholewa, Jolanta Kałuża, Małgorzata Porąbka, Teresa Strojna, Małgorzata Michalik, Jadwiga Mistarz, Bożena Piątek, Edyta Szczurek, Renata Kościółek, Piotr Cholewa, Dariusz Porąbka, Paweł Umiński, Janusz i Grzegorz Domanik, Krzysztof Michalik, Wojciech Maciejowski, Marek Michalik i inni.
Z panami Marianem Grzybkiem i Kazimierzem Miką współpracowałem na niwie sportowej przez wiele lat poczynając od czasów uczniowskich aż do emerytury. Zaczęło się od warcabów i szachów w koźmickiej szkole a potem w Ludowym Zespole Sportowym „Wilga", Lidze Obrony Kraju, Szkolnym Związku Sportowym, Podokręgu Tenisa Stołowego, KS „Górnik" Wieliczka, Międzyszkolnym Klubie Sportowym przy Międzyszkolnym Ośrodku Sportowym w Wieliczce . Później współdziałałem jako dyrektor Międzyszkolnego Ośrodka Sportowego w Wieliczce i inspektor do spraw sportu w Urzędzie Miasta i Gminy Wieliczka. Pan Marian Grzybek to pasjonat piłki nożnej, tenisa stołowego, kolarstwa. Kazimierz Mika propagował szachy, tenis stołowy, strzelectwo i piłkę ręczną. Obaj wychowali wiele pokoleń młodych sportowców i zawsze wspomagali sport szkolny. Ich wychowankowie i zawodnicy startowali w zawodach: lokalnych, wojewódzkich, ogólnopolskich a nawet międzynarodowych. Obaj zabiegali nie tylko o wybitne wyniki sportowe ale zwłaszcza o wychowanie młodego pokolenia.
Anna Kałuża z d. Turcza: „ Urodziłam się w 1949 r. w Koźmicach jako córka Heleny i Stefana Kaczora. W Koźmicach uczęszczałam do szkoły podstawowej. Wychowawczynią naszej klasy była Anna Surówka. W tej klasie byli: Anna Batko (Dańda), Zdzisław Cieślik, Stanisław Dańda, Krystyna Gabryś (Perz), Adam Górecki, Anna Janowska (Nawrot), Kazimierz Kaczor, Anna Kapusta (Krawczyk), Stanisław Marszalik, Irena Surówka (Gibała) Danuta Windak (za mężem Baran). Uczyli nas: Stefania Górka (Półtorak), Józefa Kaczor, pani Madej, Janina Pietras, Władysław Pirowski, Helena Poznańska, Anna Surówka, Klemens Surówka. Mam zdjęcie z I Komunii św., na którym z nasza klasą jest ksiądz Jan Kruczała.
Przy szkole był ogród w którym było dużo jabłoni. Ponieważ w domu nie miałam jabłek i inne dzieci też poszliśmy na jabłka, na tzw. „grandę" (kradzież). Pani Surówkowa nas pokrzyczała, przegonił i nakazała aby nasi rodzice zgłosili się do niej. Mama przyszła do niej i pyta co się stało? Pani Surówkowa jej opowiedziała co zaszło. Na to mama: „Proszę niech się Pani nie dziwi bo przy domu nie mamy ogrodu i dziecko jest spragnione jabłek. Dlatego też, innym razem gdy byłam chora, to Pani Surówkowa mnie odwiedziła przynosząc dla mnie jabłka.
Pamiętam jak do klasy na lekcję wszedł Pan Surówka i zobaczył, że na tablicy jest napisane: „1 kilogram kiełbasy". Mówi: „Otóż taka sprawa, co to ma znaczyć?" Nikt z klasy się nie przyznał, kto to napisał. Między uczniami była jedność w myśl zasady: „Jeden za wszystkich. Wszyscy za jednego". W związku z tym, zlecił nam za karę napisać coś 200 razy i na drugi dzień sprawdzał czy karę wykonaliśmy".
Władysław Pirowski: „
Adam Górecki: „
Józef Talapka: „
Halina Liszka z d. Dańda: „Szkoła za czasów pana Surówki miała wysoki poziom nauczania o czym przekonała się moja mama Maria Dańda. W 1958 roku mój brat, Stanisław, postanowił iść do Technikum Kolejowego w Krakowie. Mama pojechała do Technikum złożyć dokumenty. Ponieważ świadectwo nie składało się z samych piątek, mama pełna obaw zapytała w sekretariacie "Czy on da radę, może lepiej do zawodówki". Obecny przy tej rozmowie pan Leja, dyrektor technikum, zapytał „która to szkoła". Na odpowiedź "Koźmice" odparł: „Nie ma obawy, z tej szkoły przychodzą sami dobrzy uczniowie". Brat egzamin zdał, technikum ukończył, trzeba dodać, ze na świadectwie maturalnym było dwadzieścia kilka przedmiotów. Jak reszta z nas [rodzeństwa] wybierała szkoły nie było już obaw.
> Nie miałam obaw ja jak moje córki: Dorota, Agnieszka, Anna wybrały krakowskie oblegane szkoły: Technikum Księgarskie i Liceum - sławną "piątkę". Były to lata dyrektorowania pani Piątek z paniami Pasisz, Włoch, Komoś. Nie obniżyły poziomu nauczania i prestiżu szkoły."
Kazimiera Dańda z d. Hoja: „Gdy uczęszczałam do podstawówki w Koźmicach w latach 1960-68, od klasy I do III wychowawczynią naszej klasy była Janina Pietras, od klasy IV do VII – Józefa Kaczor, a w klasie VIII – Klemens Surówka. Oprócz nauki, uczennice klas starszych w ramach zajęć praktycznych pielęgnowały ogródek warzywny Anny Surówki, żony kierownika Klemensa Surówki. Podczas prac w ogródku z koleżanką Marysia stwierdziłyśmy że polecenie plewienia marchewki trzeba dokładnie wykonać. Wyplewiłyśmy grządkę do ziemi nie zostawiając żadnej roślinki. Zdenerwowałyśmy panią Surówkową. Była to nasza ostatnia praca na grządkach.
Jeśli chodzi o naukę religii, to w klasie drugiej chodziliśmy na katechezę do kaplicy do Sióstr Urszulanek w Sierczy. W następnych latach ci uczniowie, którzy należeli do parafii w Gorzkowie, to tam szli na religię, a ci co należeli do parafii św. Klemensa w Wieliczce, dla nich nauka religii odbywała się w wynajętej salce u pani Magdaleny Kapustowej, gdzie z Wieliczki przywożono księdza. Z klasy ja i Irena Zając (za mężem Komoś) uczęszczałyśmy na religię do kościoła w Gorzkowie do księdza Wojtunika.”
Jadwiga Duda: „Szanowny Panie Kazimierzu, gdy uczęszczałam do szkoły podstawowej w Koźmicach w latach 1961-1970 w klasie piątej miał pan z nami lekcje z historii. Wówczas nauczanie tego przedmiotu rozpoczynało się w klasie piątej a nie tak jak obecnie w klasie czwartej. Każdego ucznia obowiązywało prowadzenie zeszytu w którym wpisywane były tematy lekcji, zadania i słowniczka terminów historycznych. Najpierw poznawaliśmy historię starożytną: Mezopotamii, Egiptu, Rzymu, Grecji. Bardzo minie te lekcje interesowały. Przydarzyło się jednak, że otrzymałam od Pana ocenę niedostateczną- już nie pamiętam za co. Ta ocena tak mnie zmobilizowała, że na koniec roku umiałam na bardzo dobry. Dziś po latach mogę powiedzieć że wszczepił Pan we mnie zainteresowanie historią i jej poznawaniem. W każdym temacie muszą być ukazane trzy etapy: przyczyna, przebieg i skutki. Wdzięczna jestem Panu za atmosferę na lekcjach, uśmiech ale dyscyplinę i konsekwencję w nauczaniu.
Z panią Małgorzatą Pasisz miałam lekcje chemii i fizyki. W klasie na lekcjach był spokój. Mogliśmy się wiele nauczyć. To co nam wyłożyła to wymagała. Nie pozwalała uczniom na nieuwagę i rozmowy na lekcjach. Była wzorową nauczycielką."