7. 12. (niedziela) 2014 r. w Koźmicach Wielkich w sali Domu Kultury odbyło się X spotkanie z cyklu „Koźmice- Koźmiczanie" pt. „Szkoło, szkoło gdy Cię wspominam, tęsknota w sercu się wzdryga, oczy mam pełne łez!..."(fragment wiersza Juliana Tuwima „Nad Cezarem")
Spotkanie tradycyjnie rozpoczęła Jadwiga Duda, prezes Stowarzyszenia „Klub Przyjaciół Wieliczki" (KPW) i „Koźmiczanin Roku 2013". Powitała zebranych, a wśród nich mieszkańców Koźmic Wielkich wybranych na radnych w wyniku wyborów, które odbyły się 16 listopada b.r.: sołtysa Kazimierza Windaka, radnego Rady Miejskiej w Wieliczce, Józefa Dudę i Szczepana Stanka, radnych Rady Powiatu Wielickiego.
Poinformowała, że przebieg spotkania jest nagrywany na dyktafon i fotografowany przez Dorotę Corę z d. Liszkę, Jerzego Cholewę, prowadzącą spotkanie. Materiał ten jest podstawą do opracowania niniejszej relacji ze spotkania. 24 uczestników spotkania wpisało swoją obecność do „Księgi Pamiątkowej".
Przedstawiła zaproszonych gości - prelegentów
spotkania: siostrę Anna Szotek, przełożoną Sióstr Urszulanek w Sierczy,
Waldemara Pirowskiego i Bernadę Hajduk, syn i córka śp. Władysława Pirowskiego,
nauczyciela w Szkole Podstawowej w Koźmicach Wielkich, Dorotę Dudę, koźmiczankę,
członkinię KPW i KGW, poetkę.
Tradycyjnie zaśpiewano wspólnie „Jeszcze Polska nie zginęła" i „Rotę". Oprawę artystyczną stanowił wspólny śpiew piosenek pod kierunkiem Katarzyny i Zuzanny Czop, uczennic Szkoły Podstawowej w Koźmicach Wielkich. Teksty piosenek wyświetlał na ekran Dominik Duda.
Prowadząca spotkanie zaprezentowała zebranym zeszyt 148 „Biblioteczki Wielickiej" pt. „203 spotkanie z cyklu „Wieliczka-Wieliczanie" z serii „W nauce i wiedzy' (15): pt. „Profesor dr hab. inż. Zbigniew Engel (1933 - 2013), mechanik, wibroakustyk, nauczyciel akademicki Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, doktor honoris causa Akademii Górniczo-Hutniczej, Politechniki Krakowskiej, Politechniki Świętokrzyskiej, pasjonat historii AGH i Wieliczki, społecznik" oraz tomik wierszy pt. „Rodzik i przyjaciele" opracowany przez Piotra Kiszkę, w którym znajdują się wiersze m. in. koźmiczanki Doroty Dudy.
Zaprosiła prelegentów za stół prezydialny i poprosiła o wypowiedź siostrę Annę Szotek.
Anna Szotek: „Zgromadzenie Sióstr Urszulanek w Sierczy od 1921 r i ich misja wychowawcza. Siostra Urszulanka Zofia Kiecka, nauczycielką j. angielskiego w Szkole Podstawowej w Koźmicach Wielkich "
W Wieliczce w sali „Magistrat" w 2010 r.
odbyło się 146 spotkanie „Wieliczka-Wieliczanie" poświęcone 150. leciu
działalności Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej w Polsce
i 90. leciu działalności w Sierczy.
Towarzyszyła mu wystawa pt. „150 lat obecności Urszulanek Unii Rzymskiej w
Polsce (1857 - 2007). Relacja ze spotkania została opublikowana przez Jadwigę
Dudę w zeszycie 91 „Biblioteczki
Wielickiej".
Z przygotowania jestem pedagogiem
opiekuńczo-wychowawczym i przyznam szczerze,
że ucieszyłam się tym zaproszeniem, wiedząc, że jest to spotkanie poświęcone
szkole, nauczaniu, wychowaniu. Dla mnie szkoła, to jednak mimo wszystko, bardziej
proces wychowawczy, niż tylko dydaktyczny.
Zadzwoniłam do siostry Ligii - Zofii
Kiecki, która przebywa w Zakonie Sióstr Urszulanek Bardo Śląskim tj. w Kotlinie Kłodzkiej.
Siostra Ligia w latach 1991 - 1993 i
1996 - 2002 była przełożoną Sióstr Urszulanek w Sierczy, a w latach 1992 - 1993
także pracowała w tutejszej szkole jako nauczycielka języka angielskiego, w
ramach zastępstwa. Bardzo mile wspomina
ten czas i powiedziała mi: „Siostro
gdybym miała siły to bym przyjechała na spotkanie do Koźmic." Obecnie
jednak Siostra jest bardzo schorowana, ma zgięty chorobą kręgosłup, opiera się
na lasce. Pozdrawia wszystkich i powiedziała, że modli się za tych, z którymi
kiedykolwiek Bóg
Ją w życiu spotkał.
Dlaczego tak bardzo ucieszyłam się z
tego spotkania w dniu dzisiejszym? Jak Państwo czytacie w prasie katolickiej na
początku adwentu Ojciec Święty Franciszek ogłosił, że 2015 r. jest Rokiem Życia
Konsekrowanego. Wystosował do nas list w którym prosi : „Wyjdźcie
ze swoich klasztorów i powiedzcie innym o świętości życia w tych klasztorach,
ale także
o słabościach, które tam są, żeby ludzie wiedzieli, że jest potrzebna pomoc
jeden drugiemu, żeby życie nabierało wartości, innego blasku, bo nawzajem
jesteśmy sobie bardzo potrzebni".
Na wstępie powiem o naszym posługiwaniu. Nasza założycielka Aniela Merici, nigdy nas nie zachęcała do pójścia do szkoły. Była analfabetką. Gdy miała 20 lat - zmarli jej rodzice, trafiła do wujostwa i u nich nauczyła się tylko czytać. Nigdy nic osobiście nie napisała. Małą książeczkę z radami i zaleceniami dla Towarzystwa Świętej Urszuli podyktowała sekretarzowi. Ma ona wprawdzie nieco archaiczny język ale to co jest w niej napisane o pracy wychowawczej, jest w pełni aktualne dziś. Nade wszystko miłość do tych, których wychowujemy i w tych warunkach, które zostały nam dane i zadane. Gdy żyła A. Merici (przełom XV i XVI w.) papieżem był Aleksander VI, który żył w konkubinacie z dwoma, trzema kochankami i ona jako mistyczka głęboko przeżywała tę sytuację że: „Kościół nie może iść drogą grzechu". A jednak mówiła do swoich córek : „Kochajcie waszą matkę Kościół". Dla mnie słowa naszej założycielki są tak niepojęte. Tak, to jest kierunek - tam gdzie jest marazm, korupcja, grzech tam potrzeba wiele miłości, czynienia dobra , bez krytyki, szemrania, osądzania - dla leczenia
Kiedy Ojciec Święty stanął na podium
Parlamentu Europejskiego powiedział: „Proszę
Państwa, my dzisiaj ratujemy ludzi ekonomiczne, chcemy pokazać wielkość narodów
przez ekonomię,, sukces... A potrzeba odbudować godność człowieka u samych
podstaw - Jesteś cenny, bo jesteś dzieckiem Boga." W naszych szkołach
priorytetowy jest taki program wychowawczy. Sukcesem naszych oddziaływań
wychowawczych jest to, im bardziej możemy pomóc młodemu człowiekowi odkryć, że
nie jest ważny „wyścig szczurów", w którym nie może przegrać, musisz być
najlepszy... Stosując ewangeliczną zasadę tak ważną dla św. Anieli, że: „Nie najlepsi
w ocenie ludzkiej będą pierwszymi" - organizujemy różne występy, imprezy wydobywając wówczas na pierwszy plan dzieci z
trzeciego, czwartego rzędu - te mniej
zdolne, wycofane,
nie wierzące w swoje możliwości. To zauważenie ich na scenie przez widownię ,
przez dziadka, babcię, rodziców, rodzeństwo - to prawdziwa terapia
nieśmiałości, lęku, stawania się coraz bardziej otwartym. Myślę, że w dzisiejszej
rzeczywistości ważne jest to, co nasza założycielka podkreślała: „Nie patrzcie na to co robicie, ważne
jest to, kim jesteście, i kim staje się
w relacji
z wami drugi człowiek" To dobrze, że potrafisz coś zrobić, ale najpierw
popatrz kim jesteś? Jaka jest twoja relacja do drugiego człowieka, tego „z
drugiego rzędu", potrzebującego?
Ostatnio przeżywaliśmy w naszym przedszkolu w Sierczy wielką radość Przedszkole brało udział w konkursie ekologicznym, na które przedszkolaki wykonały „zebrę z klasą-Frania". Głosowano na nią przez wysyłanie esemesów. Poprosiliśmy księdza proboszcza Krzysztofa Winiarskiego aby zachęcił parafię do udziału w tym głosowaniu. To było naprawdę piękne przeżycie - wygrana 5-tego miejsca - „razem". Nagroda wspólnej radości, zjednoczenia.
W maleńkiej książęce „ABC wychowania urszulańskiego" którą wydałyśmy w 200 rocznicę kanonizacji naszej Świętej Matki Anieli, by zostawić ją naszym nauczycielom, wychowawcom, wychowankom, zostały zebrane pragnienia naszej Założycielki - o czym ma pamiętać ten, który wychowuje, następnie - jaki musi być stosunek tego, który wychowuje, do tych, których wychowuje, a po trzecie - co powinni wiedzieć ci, którzy są w gronie wychowujących. To dla mnie zasadnicza wartość na którą wskazała św. Aniela : Jeżeli idziesz do kogoś, to najpierw weź od Jezus - jeśli On Cie pouczy, możesz to dawać, bo jesteś dobrze pouczona. Określano Ją pojęciem "piacca volezza"- otwarty plac - Niech przyjdzie do mnie każdy, kto potrzebuje wsparcia. Po spotkaniu z człowiekiem, odchodziła do maleńkiego kościółka franciszkańskiego, klękała przed krzyżem i rozmawiała z Jezusem o tym, co było przed chwilą przedmiotem rozmowy ze spotkaną osobą. To była jej ucieczka do stóp Jezusa gdzie się uczyła i napełniała Jezusową mądrością Przychodzili więc do niej różni ludzie, nie tylko prości. Zanim podjął decyzją o wyprawie wojennej zasięgał u niej rady np. sam Franciszek ze Sworca, ówcześnie człowiek mający wielkie znaczenie społeczne. Ta prosta ale duchowa kobieta, emanowała dobrocią, miłością, zjednoczeniem z Bogiem. Dlatego my w naszym posługiwaniu wychowawczym kładziemy bardzo duży akcent na to, by mieć czas na modlitwę i na wspólne dzielenie się słowem Bożym. Te elementy są w naszym planie zajęć tygodniowych.
Św. Aniela powiedziała nam to jednoznacznie: „Jedyną waszą ucieczką niech będzie ucieczka do stóp Jezusa Chrystusa, tam znajdziecie światło. Jeżeli On was pouczy, będziecie dobrze pouczone.". Jeżeli dosłownie realizujemy te słowa jako córki Św. Anieli, na modlitwie znajdujemy światło dla rozwiązywania przeróżnych trudnych spraw i zadań.
Wszyscy Państwo w życiu macie takie sytuacje, których po ludzku nie da się rozwiązać. Trzeba wówczas patrzeć na to misterium cierpienia poprzez modlitwę, czas na kolanach, czas wiary...Tak najlepiej rozwiązywać zwłaszcza problemy wychowawcze, ale nie tylko takie... To co przeżywają dzieci, czy inni nasi wychowankowie, jest czasami wielokrotnie przerastające ich możliwości psychiczne. Dlatego św. Aniela uważała: „Człowieku przyjdź ze swoimi cierpieniami i radościami - możemy je wspólnie razem przeżyć" Dzisiaj tego nam najbardziej potrzeba. To co papież Franciszek mówi: „... przeżywamy samotność w miłości." Dziś dużo się mówi o miłości, śpiewa się piosenki, ale to wszystko jest zewnętrzne. Ta twórczość jest wołaniem o miłość. Gdy patrzę na młodych ludzi oryginalnie ubranych z ubarwionym uczesaniem, widzę w nich ludzi głodnych miłości, zauważenia. Niektórzy ludzie widząc ich takimi denerwują się, mówią: „Co to za młodzież?" A mnie jest jej żal, bo ich wygląd, postawa, to krzyk o miłość: „Pokochajcie mnie, zauważcie mnie!" i płaczą ze wzruszenia jak dzieci gdy się ich przytuli, bo tej czułości pragnie cała ich egzystencja.
Przyglądam się nieraz dzieciom
przyprowadzanym do przedszkola. Rodzice przywożą je, oddają w pośpiechu,
niejako „wyrzucając" z samochodu i biegną do swoich zajęć.
A tymczasem dziecko rano wybudzone, przede wszystkim potrzebuje aby je
przytulić. Trzylatek nie rozumie, że mama biegnie do pracy, że po niej wróci,
by go odebrać z przedszkola . Pyta po wielokroć w ciągu dnia: „Kiedy mama przyjdzie?". Odpowiadamy: „gdy po obiedzie już się wyśpisz mama tu będzie".
Dla niego to jednak niezrozumiałe
odrzucenie , utrata poczucia bezpieczeństwa,
szukanie miłości.
Dlatego św. Aniela mówi: „Ponad wszystko miłość." Natomiast Papież Franciszek mówiąc o najmniejszych, mówi o tych, którzy potrzebują życiowego wsparcia, pomocy. Na Sierczy mamy taki punkt, gdzie rozdajemy chleb ludziom w potrzebie. Tu przychodzą prawdziwe dorosłe dzieci, w podeszłym wieku, których może nikt życia nie nauczył, albo tę naukę zapomnieli i nie radzą sobie z nałogami, trudnościami, problemami codziennymi.
Jako przełożona Wspólnoty Urszulańskiej w Sierczy, tak sobie myślę i pragnę , by w tym 2015r. - Roku Życia Konsekrowanego, ludzie odczuli jeszcze głębiej, że tu na sierczańskim wzgórzu jesteśmy dla nich - „piacca volezza" - i byśmy mogły jeszcze intensywniej przeżywać nasze „razem" z nimi.
Bardzo ważne jest to, na co zwróciła
nam uwagę Aniela Merici: „Trzeba każdego
człowieka traktować indywidualnie". Trzeba dotrzeć do każdego indywidualnie,
ze względu na jego godność i niepowtarzalność. To niesamowite jak Ona to
przeżywała i jak nam to unaoczniła.
W społeczeństwie wówczas istniały zasadnicze podziały : ci bardzo bogaci, klasa średnio zamożna i biedota. A ona
„zbierała w swoim oratorium tak dziewczęta
bogate jak i biedne, by
„razem" służyły ludziom w potrzebie". Po włosku „inseme" znaczy
„razem". Św. Aniela prosi nas byśmy
insieme trwały na modlitwie i tak szły z posługą do potrzebujących - być
zjednoczonymi w posługiwaniu, w działaniu, w pomocy... To niejako odwrotność
dzisiejszych wzorców wychodzenia do
innych, gdzie akcentuje się -
wykaż się, pokaż się lepszym od innych. Św. Aniela zachęca nas byśmy zwłaszcza
do sytuacji trudnych podchodziły „razem". Tak doprowadziła do czegoś zupełnie
nowego w ówczesnych czasach. Zaczęła gromadzić dziewczęta i młode kobiety nie w
klasztorze, lecz pozwalając im pozostawać swoich rodzinach , gromadząc je
systematycznie „razem" na modlitwie i posłudze potrzebującym. Dała im nazwę :Towarzystwa
Świętej Urszuli. Jednakże chciała, by każda z nich sama zdecydowała, czy tak
pragnie żyć
i służyć bliźnim. Wtedy było to jeszcze nie do pomyślenia, by taka młoda osoba
decydowała o sobie. To rodzice decydowali o losach dzieci, kto pójdzie do
klasztoru, kto się z kim ożeni. Absolutnie nie liczyło się powołanie. To
stopniowo doprowadziło do totalnego marazmu, zabrakło odpowiednich ludzi na
odpowiednich miejscach. Aniela jednak nie poddawała się mentalności społecznej
i trwała w swoich założeniach : „Każda
musi podjąć osobiście decyzję, czy zostaje w Towarzystwie, czy nie?. Taka
sytuacja bycia w Towarzystwie a jednocześnie w domu rodzinnym, istniała do
Soboru Trydenckiego. Po soborze Trydenckim (po 1545r.) wiele córek świętej
Anieli musiało przyjąć formę życia w
klauzurze, a Bp. Karol Boromeusz zwrócił się do nich z prośbą o nauczanie
religii. Tak rozpoczął się dla córek Św. Anieli proces - nauczania, choć ciągle
chodziło w nim o bycie świadkiem modlitwy, relacji z Bogiem. Od tego wydarzenia rozpoczęło się nauczanie religii w różnych
miejscach Włoch. To było przeżywanie razem z kimś relacji z Bogiem. Zobaczcie Państwo
co teraz zrobiliśmy z nauką religii?. Trzeba nauczyć się regułek i zdać na
ocenę i wtedy religia jest zaliczona. Owszem religia to jest jakieś kompendium
wiedzy, którą trzeba przyswoić, ale to nie ma nic wspólnego z tym co się mówi -
o przeżywaniu relacji z Bogiem.
Aniela doskonale rozumiała: „Najpierw trzeba czymś żyć, z Kimś żyć, zanim, przekażemy to komuś innemu". Swoje podopieczne uczyła relacji z Bogiem. One najczęściej nie umiały czytać, chodziły zatem do kościoła, słuchały kazań i potem z Anielą omawiały je, czyniły je przedmiotem osobistej modlitwy i to co przeżyły w relacji z Bogiem, z tym wychodziły do ludzi. To są dla mnie podstawy. Gdybyśmy dziś tak przeżywali relację z Bogiem, jakże inna byłaby droga do ludzi, do przeżywania ich trudnych spraw „insieme". W dzisiejszym życiu przeszliśmy na pozycję - „znaczyć" , a nie służyć jeden drugiemu. Nawet na jednej z naszych kapituł zakonnych jedna ze starszych sióstr zauważyła, że : „zbyt często pada słowo praca, nie zaś służba." To zostało w mojej pamięci.
Tak, teraz każdy chce mieć godziwą pracę - wszystko to zrozumiałe ,ale to, co dotyczy bycia z człowiekiem, towarzyszenia mu, wyprowadzenia go z zaułków na właściwe drogi, tego można dokonać tylko służbą miłości, bycia z człowiekiem u stóp Jezusa. Widzimy, że nawet dobre terapie, warsztaty psychologiczne czy socjologiczne mają swoje bardzo ograniczone możliwości, bo człowiek jest tajemnicą, którą dobrze zna tylko Bóg.
Papież Franciszek powiedział: „Jeżeli nasza godność dzieci Bożych się nie odnowi" - możemy chodzić z warsztatów na terapię, z terapii na warsztaty, i nawet to cierpienie stanie się powodem do zarabiania."
Często wracam do treści tej książeczki „ABC wychowania urszulańskiego" bo tam wciąż brzmią mi słowa Św. Anieli, jakby wypowiadała je „tu i teraz". Wiele lat posługiwałam w naszej formacji, wsłuchując się w Jej Rady, zalecenia i dziś tu, publicznie mówię: „Dziękuję Ci Boże , dziękuję Ci św. Anielo, że tak Cię czuję, że jesteś mi aż tak bliska, że mam potrzebę serca dzielić się tym, co Ty nam przekazałaś, zostawiłaś i co z Tobą przeżyłam u stóp Jezusa Chrystusa."
Ogromnie się cieszę, że w tym Roku Życia
Konsekrowanego mogę się z Państwem podzielić tym, co tak głęboko nurtuje moje
serce. Z siostrami we wspólnocie rozmawiałyśmy, by z naszej strony był to czas
wielkiej otwartości na drugiego człowieka. Św. Aniela mówiła: „Jedna a zarazem podwójna miłość". Nie
ma miłości do Boga, bez miłości do człowieka, i na odwrót. Nie mów, że kochasz
człowieka a nie kochasz Boga. Jedno drugie posiłkuje, stąd mówimy
u Św. Anieli o podwójnej a zarazem jedynej
miłości. Miłość Boga zasadziła się w miłości człowieka. Miłość do człowieka
płynie z tego, co przeżyje on w relacji z Bogiem i stąd jeżeli nie zaczynamy od
modlitwy, eucharystii, słowa Bożego - to człowiek jest biedny.
Papież Franciszek przy każdym Anioł
Pański prosi: „Nie zapominajcie pomodlić
się za mnie" Jeżeli księża, siostry
będą przez was omodleni, to tym samym będą otwarci na Boga .
Nie krytykujmy ale módlmy się za środowiska, z których wyszliśmy, za tych
ludzi, którzy potrzebują pomocy. My w zakonie zapisujemy sobie w kalendarzu
leżącym przed kaplicą prośby o modlitwę od ludzi i modlimy się w tych sprawach,
i nieraz dociera do nas informacja zwrotna - siostro coś pękło. Nie wiemy kto
tę łaskę wyprosił.
Dziękuję za wysłuchanie. Wprawdzie na dzisiejsze spotkanie przygotowałam sobie jeszcze coś innego ale gdy tak patrzę na wasze twarze to tak mówi moje serce. Dziękuję bardzo za to zaproszenie."
Wszyscy zaśpiewaliśmy „Płynie Wisła płynie". Prowadziły śpiew Kasia Czop i Zuzia Czop.
Waldemar Pirowski, Bernada Hajduk: „Świętej pamięci Władysław Pirowski (1924-1992), koźmiczanin, nasz ojciec, nauczyciel matematyki, fizyki, zajęć praktycznych w Szkole Podstawowej w Koźmicach Wielkich, społecznik."
Dobry wieczór Państwu. Jestem synem ś. p. Władysława Pirowskiego przedstawionego tu na zdjęciu nad nami. Tato był absolwentem Szkoły Podstawowej w Koźmicach Wielkich, a potem nauczycielem fizyki, chemii, zajęć praktyczno-technicznych w tej szkole oraz radnym w Gromadzkiej Radzie Narodowej w tej wsi w latach 70.tych XX w. Pochodził ze wsi i w życiu osiągnął wiele kwalifikacji. Nie tylko zajmował się nauczaniem ale przez pewien czas był sołtysem w Koźmicach Małych. Wykonywał różne prace dla ludzi. Zajmował się introligatorstwem czyli naprawiał zniszczone książki dla biblioteki szkolnej. Nie wiem u kogo nauczył się tej pracy ale książkom przywracał nowe życie. Oprawiał m.in. „Żywoty Świętych" dla ś. p. Władysława Janowskiego, górnika, rzeźbiarza w wielickiej kopalni. W latach powojennych pisał wielu ludziom podania do gminy, ZUS-u i różnych urzędów. Dzięki nauce mógł dać coś więcej od siebie innym. Naprawiał ludziom zegary ścienne, zegarki na rękę i zegarki kieszonkowe. Gdzie się tergo nauczył - nie wiem. Miał duża cierpliwość do tej pracy. Zapamiętałem słowa, które do mnie powiedział: „Słuchaj jeśli ci coś nie wychodzi, zostaw to, poczekaj dzień, dwa, gdy się uspokoisz to zabierz się ponownie do tej pracy" i w taki sposób podchodził do życia. Naprawiał też lampowe odbiorniki radiowe. Dawał im drugie życie. Ojciec gromadził dokumenty dotyczące swojego życia i wsi. Zachowałem je do dziś i niektóre z nich Państwu zaprezentuję.
Oto życiorys napisany przez Ojca: „Urodziłem się dnia 20 stycznia 1924 r. w Koźmicach Małych koło Wieliczki. Moje pochodzenie społeczne jest robotnicze. Lata dzieciństwa spędziłem w domu rodzinnym pod opieką rodziców. Mając lat siedem zacząłem uczęszczać do szkoły powszechnej w Raciborsku aż do ukończenia klasy piątej. Następnie przeniosłem się do siedmioklasowej szkoły powszechnej w Koźmicach Wielkich, gdzie w roku 1937 ukończyłem klasę siódmą. W roku 1937 rozpocząłem również dalsze kształcenie się w szkole średniej tj. w gimnazjum ogólnokształcącym w Wieliczce. Wybuch II wojny światowej w 1939 r. przeszkodził mi w dalszym kształceniu się. Lata okupacji spędziłem również w domu rodzinnym. Zmuszony przez okupanta do pracy, pracowałem w kolejnictwie przy remoncie samochodów. Po wyzwoleniu w 1945 r. rozpocząłem dalsze kształcenie się w Męskim Liceum Pedagogicznym w Krakowie ul. Podbrzezie 10, gdzie po trzech latach nauki zdałem egzamin dojrzałości a zarazem otrzymując kwalifikacje do nauczania w szkole podstawowej. Pracę nauczycielską rozpocząłem w szkole podstawowej w Stojowicach pow. Myślenice w roku 1948 jako nauczyciel kierujący, zaś obecnie pracuję jako nauczyciel w szkole podstawowej w Koźmicach Wielkich pow. Kraków. Kierując się moimi zaświadczeniami i zamiłowaniem do fizyki pragnę dalej pogłębiać swoje wiadomości z tej dziedziny. (podpis) W. Piorowski"
Oto świadectwo Władysława Piorowskiego ukończenia Szkoły Powszechnej Siedmioklasowej Publicznej z dnia 21 czerwca 1937 r. podpisane przez oddziałową Lipowską Janinę i kierownika szkoły Franciszka Poniewierskiego. Kolejno: świadectwo ukończenia Gimnazjum Ogólnokształcącego w Krakowie z 1.07. 1946 r, świadectwo dojrzałości Liceum Pedagogicznego Męskiego w Krakowie z 4/VI. 1948 r.
Podania ob. W. Pirowskiego, nauczyciela Szkoły Podstawowej w Koźmicach Wielkich z 25, IX. 1961 r. do Dyrekcji Zaocznego Studium Nauczycielskiego w Krakowie o przyjęcie na pierwszy rok studium nauczycielskiego z fizyki do którego załączył: ww. przedstawiony „Życiorys", odpis świadectwa dojrzałości Liceum Pedagogicznego, odpis zaświadczenia z odbytego kursu fizyki i chemii w Bochni i kwestionariusz osobowy z którego dowiadujemy się m.in. , że od 1. IX. 1948 r. do 31.VIII. 1950 r. był nauczycielem w Szkole Podstawowej w Stojowicach a 15. IX. 1961 r. jest nauczycielem w Szkole Podstawowej w Koźmicach Wielkich.
Legitymację W. Pirowskiego: - przynależności do Związku Nauczycielstwa Polskiego nr 434686 wystawiona w datą wstąpienia do ZNP, 1.12. 1959 r., Kraków; - członka Koła Polskiego Czerwonego Krzyża ({CK) w Wieliczce; nauczyciela nr 455 Szkoły Powszechnej w Stojowicach z 1948 r. i nr 322 Szk. Podstawowej w Koźmicach Wielkich z dnia 8 marca 1960 r. uprawniająca do zniżki na PKP, - nr 193 radnego Grom. Rady Narodowej w Koźmicach Wielkich z 21. 09. 1971 r.
Zachował się jego śpiewnik z nutami i tekstami piosenek pt. „Pieśń na tysiąclecie", „Stary Kraków":
„Krakowie, Krakowie, ty stary grodzie nasz
Powierzył tobie naród pamiątek swoich straż.
Od kiedy �?okietek stolicą nazwał cię
W powagę i znaczenie wzrosło imię twe."
Oto złote myśli zapisane przez W. Piorowskiego z 1940 r.: „Czasy się zmieniły, walczyć nie można i nie ma siły."
„Jak kamień wsparty na grobie, każdego przechodnia zatrzyma, tak i ty przeglądając te kartki spójrz na mój podpis oczyma."
„Kiedy umrę, kiedy skonam, kiedy już nie będzie mnie, to ta kartka ci przypomnie, że ktoś był i kochał cię."
„Unikaj fałszu, nie zaznaj zazdrości, nie kochaj tego, kto nie zna miłości.
Serca nie oddaj nikomu w ofierze, z wyjątkiem tego kto cię kocha szczerze."
Bernada Hajduk: „Jestem córa Władysława Pirowskiego, nauczyciela. Brat powiedział wiele o ojcu. Wielu ludziom pisał pisma i pomagał im za co mu byli wdzięczni. Mama mi mówiła, że gdy skończył naukę praktykę w zawodzie nauczyciela rozpoczynał w szkole w Raciborsku. Uczniowie byli mu wdzięczni. Tu są zdjęcia ze szkoły w Koźmicach z pierwszą klasa ósmą."
Wspólnie zaśpiewano piosenkę pt. „Wojenko, wojenko..." Prowadziły śpiew Kasia i Zuzia Czopówny.
Jadwiga Duda: „Teraz wysłuchamy wierszy autorstwa Doroty Dudy, koźmiczanki od czterech lat, żony mojego syna Dominika. Dorota należy do Stowarzyszenia „Klub Przyjaciół Wieliczki" i Koła Gospodyń Wiejskich w Koźmicach Wielkich. Pisze wiersze. Niektóre z nich opublikowane zostały w wydanym ostatnio tomiku pt. „Ryszard Rodzik i przyjaciele" opracowanym przez Piotra Kiszkę z Lokalnej Grupy Działania „Wielicka Wieś" i członka KPW.
Elżbieta Woźniak, przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich w Koźmicach Wielkich: Dorotka Duda pisze dla naszego Koła „Jasełka", które postaramy się tu wystawić.
Dorota Duda odczytała wiersze opublikowane w tomiku: „Biała Dama", „Panienka", „Pierwsze zwiastuny", „Zniewoleni", „Wszechświat" oraz niepublikowany „Koźmicka przyroda".
„Biała Dama"
Przyszła żona ukochana
Sukienkę ma w kolorze bieli.
Choć stresuje się od rana
Z gośćmi dzisiaj się weseli.
Muzyka marsza przed nią gra
A ona - wszystkimi kręci,
I choć swoich przeciwników ma
Dzieci z niej są wniebowzięci.
Wszystkich zaprasza do tańca,
I z nimi - wkoło wiruje,
Komu trzeba - daje grzańca
Dotknie go, pogłaska i pocałuje.
Na gości sypnie żwirkiem białym,
Zdarza się, że poleje ich wodą,
Czuwa nad weselem całym,
Nad każdą zaproszoną osobą.
Przeciwnicy szukają na nią rady,
Gdyż ona imprezuje przez kilka dni.
Później - po zabawie zostawia ślady
Goście biali, mokrzy - na nią są źli!
Po północy znika z wesela,
Nadszedł dla niej czas podróży.
Szkoda tylko, że każdego w siebie wciela,
Bo śnieżna zima...mało komu służy!!
„Panienka"
Stoi na jednej drodze jakiś czas,
W zwiewnej czerwonej sukience.
Subtelny makijaż rozjaśnia jej twarz
Zakrywając naturalne rumieńce.
W delikatną biżuterię ozdobiona,
Oczka ma czarne jak rwące strumyki.
Włosy zakrywają jej nagie ramiona
Spięte, w dziewczęce warkoczyki.
Konturówką muśnięte kąciki ust,
A wagi zaciągnięte szminką.
Głęboki dekolt odsłania jej biust
Zakrywa go, młodocianą ręką.
Choć jajowata jest jej głowa,
Ubrane ma, zielone rajstopy.
Figury swej, przed nikim nie chowa,
W ziemi ukryła niewidoczne stopy.
Widok jej, każdego przyciąga,
Niejeden poczuł jej dłoń.
Wdzięcznym okiem każdego ogląda
Wydzielając z siebie, specyficzną woń.
Chociaż stoi tak od rana
Mogłaby zwabić każdego.
Nic z tego, z wyboru jest sama
Nie chce poznać życia małżeńskiego.
Skrzywdzona wypuszcza soki mleczne
Dlatego całe życie jest wolna,
Szkoda tylko, że nie żyje wiecznie
Bo panienka ta...to roślina polna.
„Pierwsze zwiastuny"
Choć szaro i brązowo,
Na polu - mnóstwo ludzi,
Choć jeszcze nie kolorowo
To już - wiosna się budzi.
Słońce wyszło zza chmur,
Śniegu mało, prawie brak,
Leży on tylko wśród gór
Każdy czuje - wiosny smak.
Chociaż zimne są noce,
Na minusie też z rana,
Delikatna powłoka na łące
Idzie wiosna ukochana.
Iglak wiecznie zielony,
Puste gałęzie drzew,
Dookoła z każdej strony
Słychać wiosny śpiew.
Na rolę wyjechały traktory,
Słychać kurę na grzędzie.
Dnia przybyło, jest dość spory
Wkrótce wiosna będzie.
Krokus wychodzi spod cienia
I pięknie zakwita,
Choć pogoda się zmienia
Każdy już wiosnę wita!!!
„Zniewoleni"
Potrafią człowieka zniewolić,
Podejmować jego rządze.
Chcą go ,,niby" uszczęśliwić
Takie właśnie są pieniądze!
Potrafią zadać mu rany,
Takie niewidoczne są ich cienie,
Okuwają go w kajdany
Robią z siebie - jego więzienie..
Buntują one jego ego,
Zarówno banknoty, jak i krążki,
Prowadzą do myślenia złego,
Że Bogiem jest ten - kto ma pieniążki!!
„Wszechświat"
Wracam przed miliony lat,
Próbuję sobie odpowiedzieć na pytanie:
W jaki sposób powstał świat?
Bo każdy na ten temat ma inne zdanie.
Anaksymander miał trochę racji,
Twierdząc, że światów jest mnóstwo dookoła.
Ziemia wyłoniła się z wiecznej substancji
Pokonując po drodze niejednego żywiołu.
Anaksymenes swoją tezę początku świata daje
I na to pytanie krótko odpowiada:
,,Wszystko z ruchów powietrza powstaje
I na nie z powrotem się rozpada"
Wszystko w świecie się składa z przestrzeni
(O atomach i próżniach tu mowa),
Oraz z wypełniającej jej materii,
Tezę tę głosiła Demokryta i Epikura głowa.
Przed naszą erą - sami widzicie jak wcześnie,
Empedokles przyjął taką metodę,
Że świat powstał z czterech żywiołów jednocześnie,
Uwzględnił: ogień, powietrze, ziemię i wodę.
Heraklit z Efezu - człowiek w naukę angażujący,
Uważał, że świat cyklicznie się zmienia.
Świat był, jest i będzie ogniem żyjącym,
Gdyż ogień dał innym początek istnienia.
Talesa z Miletu można uznać za geniusza,
Opierał on się na wiadomościach z przyrody.
Twierdził, że ze wszechświatem zmieszana jest dusza,
A wszystko co powstało jest, i składa się z wody.
Kolejny uczony Parmenides
Uważał, że wszystko z ziemi powstało,
Tak samo głosił Ksenofanes,
I po nich do dziś tak już zostało.
Pora na Pitagorasa - matematyka znanego,
Dla którego świat jest bytem realnym,
Liczby są źródłem powstania wszystkiego,
A w matematyce i w świecie - są ładem idealnym.
Zwolennik mitologii greckiej - każdemu powie,
Że świat jest z Chaosu - żywiołów mieszaniny.
Z niej wyłonili się dalsi bogowie,
Oraz rzeki, morza, góry i doliny.
,,Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię",
Tak w Piśmie Świętym jest napisane.
Stworzył też człowieka i plemię,
A w Księdze Rodzaju są tego szczególne dane.
Naukowcy piszą o Wielkim Wybuchu,
O powstaniu świata bardzo dużo tez.
Nie sposób tutaj wszystkich wymienić,
Dla mnie to, że istnieje - najważniejsze jest."
„Koźmicka przyroda"
Przywędrowałam tu z miłości,
Rodzinne strony żal opuszczać było mi.
Nie znałam tu nikogo, nawet męża gości
I tak mijały w Koźmicach moje pierwsze dni.
Gdy było mi smutno, gdy było mi źle,
Tęskniąc za domem, otworzyłam okno raz.
Wtedy zobaczyłam Koźmice w tle,
By je zwiedzić przyszedł już najwyższy czas.
Wybiegłam na pole, nie mówiąc nikomu,
By obejrzeć dokładnie, wioskę tą.
Myślami byłam w mym rodzinnym domu
Przypomniałam sobie z dzieciństwa - wioskę mą
Tak jak dziecko, pochodziłam po łące
Ciekawa byłam, jakie rosną tam kwiatki?
Zobaczyłam stokrotki - było ich tysiące
Gdzieś dalej kwitły niebieskie bławatki.
Ze stokrotek na głowę - uwiłam sobie wianek,
Pąki maków rozwijały się na czerwono,
Dostrzegłam też biały rumianek
Ależ na tej łące było kolorowo.
Obserwowałam życie na koźmickiej łące,
Motyle różnobarwne fruwały dookoła,
Powiewał wiatr ostro świeciło słońce
Po kwiatach nektar zbierała pszczoła.
Ruszyłam dalej, zeszłam sobie z górki,
Przyglądałam się zarośniętym ugorom,
Koło mych nóg biegały jaszczurki,
Wystraszyłam się - gdy ujrzałam żmiję sporą.
Szłam dalej po tej niekoszonej trawie,
Chciałam zobaczyć, co jest za drzewami.
Warto było, kwitł tam grążel żółty na stawie,
A otoczony on był, skaczącymi żabami.
Z powrotem się wróciłam i szłam Wilgi brzegiem,
W rzece tej wypatrzyłam małe raki.
Ważki krążyły między mną a niebem.
Ponad nimi - śpiewały głośno ptaki.
Na brzegu rzeki kwitł jakiś kwiat
Wydzielał on zapach wonny - ulotny,
Z Wilgi wychodził brązowy gad,
Wtedy nie wiedziałam, że był to żółw błotny.
Podążał on do słońca-tam był skwarek
A ja zostałam w cieniu-bo tam chłodniej było.
Nagle...obudził mnie wstrętny zegarek
Czyż nie pięknie o tej wsi mi się przyśniło?"
Jadwiga Duda: „Drodzy Państwo Dorotce dziękujemy i gratulujemy. Serdecznie zapraszam na 205 spotkanie z cyklu „Wieliczka-Wieliczanie" 29.12. br., w sali „Magistrat" Urzędu Miasta i Gminy Wieliczka, wyjątkowo w poniedziałek o godz. 16.00-ej. Spotkanie będzie poświęcone małżeństwom, które w 2014 r. obchodziły jubileusz 50. lecia i 60. lecia pożycia małżeńskiego oraz rodzinom: Janiszów, Konopków, Uhlów. Na tym spotkaniu wieliccy poeci będą czytać swoje wiersze o miłości, małżeństwie, rodzinie. Uczestniczy spotkania otrzymają tomik wierszy „Ryszard Rodzik i przyjaciele".
Proszę Państwa czas na wspomnienia uczestników spotkania. Zapraszam do wypowiedzi. Kolejno głos zabrali:
Jerzy Cholewa: „Z szacunkiem wspominam pana Władysława Pirowskiego, który miał z nami zajęcia praktyczno-techniczne w budynku, gdzie obecnie mieszkają Państwo Wilkońscy. Były tam warsztaty stolarskie i narzędzia. Pan Pirowski wiele nas nauczył. Pamiętam że na lekcjach robiliśmy m.in. notesiki w twardej oprawie, nocne lampki elektryczne, karmniki dla ptaków. Uczyliśmy się naprawiać motorower „Komar".
Do przedszkola Sióstr Urszulanek chodziłem po wyboistej drodze z Koźmic Wielkich. Pamiętam, że w przedszkolu wędką zza parawanu wyciągnąłem atrakcyjną nagrodę. Wspominam siostry zakonne, które ciężko pracowały w szklarni, w ogrodzie, przy krowach. Od kilku lat w przedszkolu sióstr w Sierczy prowadzona jest nauka gry w szachy. Corocznie organizowane są mistrzostwa przedszkola w królewskiej grze. Pierwszym mistrzem przedszkola i najwybitniejszym wychowankiem, który osiągnął światowe sukcesy w tej grze jest najmłodszy arcymistrz Jan Krzysztof Duda, multimedalista Mistrzostw Polski, Europy i Świata reprezentant Polski na 41 Olimpiadzie Szachowej w Norwegii."
Stanisław Dziedzic, sołtys Koźmic Małych: „Panie Waldku proszę aby Pan opowiedział o tych wyprawionych w książki czasopismach wydawanych dla Polaków w czasie okupacji. Była tam relacja z ujawnienia przez Niemców (zwanych przez Polaków „Szkopami") mogił polskich oficerów wymordowanych przez bolszewickie NKWD w Katyniu w 1940 r. Były tam zdjęcia w dole śmierci generałów brygady: Mieczysława Smorawińskiego i Bronisława Bohatyrowicza (Bohatyrewicza) i inne, które publikowaliśmy na stronie internetowej Koźmic Małych."
Alicja Kałuża z d. Turcza: „Jest nas tu na sali trzy uczennice, które uczył Pan Władysław Pirowski: Maria Malec, Alicja Turcza, Danuta Windak."
Jadwiga Duda: „Pamiętam Pana W.Pirowskiego jako nauczyciela bardzo eleganckiego. Trzymał rygor i dyscyplinę. Uczył chłopców wychowania technicznego w warsztatach, które znajdowały się w budynku starej poczty. Dziewczynki zajęć praktycznych uczyła Józefa Rozwadowska. Było to szycie ręczne i na maszynach, cerowanie, łatanie, a także wytwarzanie siatek na zakupy z żyłki itd.
Gdy w latach 1991-1993 uczyłam w Szkole Podstawowej w Koźmicach, to wówczas nauczycielką języka angielskiego była siostra Zofia Kiecka z Zakonu Sióstr Urszulanek w Sierczy. Zawsze do szkoły przychodziła w habicie. Miała dużą cierpliwość do dzieci i umiała do nich podejść. Dzieci ją zawsze otaczały. Mój syn Bartłomiej uczęszczał do niej na dodatkowe lekcje z tego przedmiotu do klasztoru w Sierczy. Wnosiła do środowiska nauczycielskiego poczucie odpowiedzialności za to jak uczy i jakie są efekty jej pracy.
Na jednym ze spotkań „Koźmice-Koźmiczanie" Kazimiera Dańda z d. Hoja wspominała, że gdy władze oświatowe usunęły ze szkoły nauczanie religii jej klasa uczęszczała przez pewien czas na katechezę do Sióstr Urszulanek w Sierczy.
S. Anna Szotek: „Siostra Zofia Kiecka uczyła także języka angielskiego przedszkolaki w Przedszkolu Urszulanek w Sierczy."
Jadwiga Duda: „Siostra Zofia Kiecka była przełożoną Sióstr Urszulanek w Sierczy, w 2002 r. gdy organizowałam 57 spotkanie „Wieliczka-Wieliczanie" poświęcone 80 leciu pracy wychowawczej Sióstr Urszulanek w Sierczy". Uczestniczyła w tym spotkaniu wówczas odczytała wiersz o księdzu kardynale Bolesławie Kominku, który tu się ukrywał w latach 1953-1956, autorstwa siostry Genowefy z Sierczy. Wiersz ten odczytam a Państwo znajdziecie go w zeszycie 91 „Biblioteczki Wielickiej" (2010) str. 28- 30.
Waldemar Pirowski: „W zbiorach dokumentów po Ojcu jest kilka oryginalnych egzemplarzy „Kuriera Ilustrowanego" wydawanego w czasie II wojny światowej, na łamach którego były publikowane pierwsze informacje o zbrodni katyńskiej dokonanej przez NKWD na Oficerach Wojska Polskiego internowanych po 17.09. 1939 r w głąb Związku Radzieckiego."
Jadwiga Duda: „Bardzo Panu dziękuję za tę informację. Chętnie zapoznam się z tymi gazetami. Wdzięczna jestem Panu także za wspomnienie i udostepnienie fotografii Józefa Pirowskiego, brata Władysława, który został zamordowany przez Niemców w obozie koncentracyjnym Auschwitz."
Wszystkich zapraszam do wspólnego zdjęcia pod nowym napisem „KOŹMICE - KOŹMICZANIE", który przyniósł mi Św. Mikołaj a wykonał go Artur Grzybek, syn Mariana Grzybka, byłego nauczyciela w tutejszej podstawówce, właściciel Firmy FTOIGO w Wieliczce przy ul. Limanowskiego, który przygotowuje do druku zaproszenia i afisze na spotkania „Wieliczka-Wieliczanie" i zeszyty „Biblioteczki Wielickiej".
Podziękowała prelegentom za wypowiedzi. Zebranym złożyła życzenia z racji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku zapraszając na kolejne 11 spotkanie „Koźmice-Koźmiczanie" w dniu 4 stycznia 2015 r.
Na zakończenie spotkania wszyscy stojąc i trzymając się za ręce zaśpiewali „Barkę" po czym zasiedli przy stole, na którym członkinie Koła Gospodyń Wiejskich położyły ciasto, częstując kawą i herbatą. Wszyscy rozmawiali ciesząc się z faktu bycia razem.
Wdzięczni jesteśmy Panu Sołtysowi za troskę o przygotowanie sali, rzutnika i ekranu, tekstów piosenek (wyświetlał zdjęcia i teksty Dominik Duda), Elżbiecie Woźniak, Annie Załęczny i innym paniom z KGW za poczęstunek.
W związku ze spotkaniem Waldemar Pirowski udostępnił organizatorce także fotografię Józefa Piorowskiego, brata Władysława i informacje na jego temat jakie Państwowe Muzeum Brzezinka udostępniło jego córce Halinie w 1977 r. Józef Pirowski urodził się 24.09. 1904 r. w Koźmicach Małych. Prawdopodobnie ukończył szkołę w Koźmicach Wielkich. Był żonaty i miał troje dzieci: Halinę, Stanisława, Zofię. W latach II wojny światowej włączył się w walkę konspiracyjną z okupantem niemieckim będąc prawdopodobnie żołnierzem Armii Krajowej. Był świadomy tego że może być aresztowany i zamordowany, co stało się faktem (nie są znane data i okoliczności aresztowania). 2 kwietnia 1942 r został przywieziony z Krakowa do obozu koncentracyjnego KL Auschitz i jako więzień polityczny został oznaczony numerem PP 28742. W obozie tym zginął 18. 06. 1942 r. To kolejna ofiara II wojny światowej z naszego terenu ocalona od zapomnienia. Serdecznie dziękuję.
Opracowała Jadwiga Duda