1. 02. (niedziela) 2015 r. w Koźmicach Wielkich w sali Domu Kultury odbyło się XII spotkanie z cyklu „Koźmice - Koźmiczanie" pt. „Szkoło, szkoło gdy Cię wspominam...". Jadwiga Duda, organizatorka spotkania, prezes Stowarzyszenia „Klub Przyjaciół Wieliczki" (KPW) i Koźmiczanin Roku 2013, powitała przybyłych i zaprosiła wszystkich do wspólnego zaśpiewania kolęd: „Przybieżeli do Betlejem", „Dzisiaj w Betlejem" „Wśród nocnej ciszy". Śpiew prowadziły: Daria Kolasa, Zuzanna Michalec, Emilia Kowal, uczennice Szkoły Podstawowej w Koźmicach Wielkich.
Poinformowała, że przebieg spotkania jest nagrywany na dyktafon i fotografowany przez Jerzego Cholewę, prowadzącą spotkanie. Materiał ten jest podstawą do opracowania niniejszej relacji ze spotkania.
Wspomniała, że 10. 01. b.r. zmarła Alicja Wojciechowska, absolwentka, nauczycielka, dyrektor Szkoły Podstawowej w latach 1991-1999 i dyrektor Gimnazjum w latach 1999-2012 w Koźmicach Wielkich. Zaprosiła zebranych do wspólnej modlitwy o spokój dla jej duszy odmówiono modlitwy: „Ojcze Nasz", „Zdrowaś Mario", „Wieczne odpoczywanie."
Z przedstawieniem „Jasełek" wystąpili uczniowie Szkoły Podstawowej w Koźmicach Wielkich pod kierunkiem Doroty Kabat, katechetki i Beaty Staniewskiej. Rozpoczęli słowami „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus". Byli to uczniowie klasy III: Piotr Gałuszka, Kamila Kaczor, Mateusz Kania, Piotr Kmiecik, Oliwia Kurek, Wiktoria Kurek, Sebastian Mrugała, Tomasz Nawalany, Gabrysia Romaniec, Gabrysia Róg, Kacper Ruśniok, Zuzia Ruśniak, Dominik Stefanik. Dziękuję Pani Danucie Kaperek, dyrektor Szkoły Podstawowej w Koźmicach Wielkich za współpracę i występ uczniów kl. III ej pod opieką nauczycielek na dzisiejszym spotkaniu.
Na zakończenie zaśpiewali pieśń:
„Abyśmy byli jedno, podajmy sobie ręce.
Abyśmy byli razem i jedno mieli serce.
Dzielmy się chlebem, dzielmy się niebem;
Niech się odmieni, niech się odmieni
Oblicze ziemi, tej ziemi."
Występ zakończyli życzeniami: „Za kolędę dziękujemy - szczęścia, zdrowia Wam życzymy. Niech Wam los pod stopy ściele w Nowym Roku szczęścia wiele, dużo zdrowia i radości oraz wszelkiej pomyślności - życzymy Wam."
Publiczność występ nagrodziła gromkimi brawami. Prowadząca obdarowała dzieci cukierkami. Nauczycielkom wręczyła kwiaty i kalendarze na 2015 r. Kalendarze otrzymały prowadzące śpiew kolęd: Daria, Zuzia, Emilia.
Przeprosiła że na spotkanie nie dotarli zapowiedziani ojciec Ludwik Kurowski, który udał się na inną uroczystość oraz Państwo Stefania i Józef Nowakowie, którzy obchodzą jubileusz 60 lat małżeństwa.
Przedstawiła zebranym afisz zapraszający na 207 spotkanie z cyklu „Wieliczka-Wieliczanie" w dniu 25. 02. b.r. o godz. 16.00-ej w sali „Magistrat", którego tematem będą „|Żołnierze Wyklęci" a szczególnie jeden z nich Krzysztof Czerwiński, wieliczanin, emerytowany nauczyciel Zespołu Szkół Zawodowych w Wieliczce, więzień polityczny okresu stalinowskiego, autor książki „Kamienie wracają nocą", którą na spotkaniu będzie można nabyć. Zaprezentowała zeszyt 150 „Biblioteczki Wielickiej" pt. „205 spotkanie z cyklu „Wieliczka-Wieliczanie" z serii „We dwoje 50 lat i więcej.. Wielickie rodziny..(12). W zeszycie znajduje się m.in. sprawozdanie ze spotkań „Koźmice-Koźmiczanie" za 2014 r. Materiały te wręczyła Kazimierzowi Windakowi, sołtysowi Koźmic Wielkich.
Wspomniała, że wczoraj 31.01. b.r. uczestniczyła w Zawoi w pogrzebie dr Urszuli Janickiej - Krzywdy, etnograf, która była zatrudniona w Muzeum Żup Krakowskich w Wieliczce w l. 1973-1982 i wówczas zinwentaryzowała kapliczki na Ziemi Wielickiej. Jest autorką wielu książek m.in. „Górnicy wielickiej kopalni", „Legendy wielickiej kopalni", „Legendy o św. Kindze". Kilka razy była w Koźmicach.
Zaprosiła za stół prezydialny Andrzeja Pasulę do wygłoszenia prelekcji pt. „Zakończenie II wojny światowej w 1945 r. w Koźmicach Wielkich w opisie „Kroniki Szkoły Powszechnej w Koźmicach Wielkich i Zbyszka Piąstkę z Sierczy, który wspomni mamę ś. p. Stanisławę Piąstkę z d. Kościółek, przedszkolanka i nauczycielka w Koźmicach Wielkich.
Przypomniała wspomnienia Władysława Michalika, lat 95 rodem z Koźmic, dziś wieliczanina, który był świadkiem śmierci Antoniego Szapera w 1944 r. obozie pracy i zagłady Pałaszów - swojego nauczyciela i kierownika Szkoły Powszechnej w Koźmicach Wielkich w latach 1925-1932 i jego czwórki dzieci.
Andrzej Pasula - „Koniec II wojny światowej w Koźmicach".
„Dobry wieczór. „Kronik Szkolna" to taki specyficzny dokument, gdzie kierownik szkoły wpisywał wydarzenia, które sam uważał za stosowne. Nie ma zatem pełnego obrazu tych wydarzeń, ich chronologii. Wyłania się obraz z pewnym sensie historyczny. Pierwszy raz miałem okazję zaglądać do takich starych dokumentów. To zasługa Piotra Kaczora, który pracowicie docierał do tych dokumentów i skanował je.
Przed dzisiejszym spotkaniem rozmawiałem z jednym z mieszkańców, który opowiadał mi swoje wspomnienia oraz to co opowiadał mu dziadek i powiedział: „A przecież w Koźmicach nic się nie działo w tym czasie". Właściwie miało się nic nie dziać, bo rzeczywiście Koźmice początkowo mogły się znaleźć poza głównym nurtem wydarzeń wojennych.
Tak się złożyło że w styczniu 1945 r. Rosjanie zaatakowali Kraków z trzech stron. Ta sytuacja spowodowała że Niemcy aby wyrwać się z tego okrążenia zaczęli uciekać na południe. Tym oto sposobem nagle Koźmice, które miały szansę pozostać na boku wydarzeń wojennych, znalazły się przez mniej więcej dwa tygodnie w takim miejscu bardzo ruchliwym, nieprzyjemnym, gdzie było mnóstwo żołnierzy i jednak wiele się działo.
Chciałem nawiązać do występu uczniów, którzy tak fajne występowali, bo ja z tych wspomnień, które pozbierałem odebrałem, że nasi przodkowie mieli ogromną chęć życia. Tu chciałem zacząć od tego, że 1 stycznia 1945 r. w Koźmicach Małych pod numerem 35 urodził się Jerzy Batko, a 19 stycznia, to już w toku walk, które tu się toczyły, urodziła się następna osoba. Zastanawiałem się jakiego to wymagało hartu ducha, nadziei od tych rodziców, żeby przekazać tym dzieciom wolę i radość życia, pomimo tego co się działo.
14 stycznia - niedziela, to jest moment, kiedy rozpoczyna się rosyjska ofensywa - w Koźmicach odbywa się wielkie wesele, o którym zgodnie wspominają kronikarze z Gorzkowa i Raciborska zaproszonych jest kilkadziesiąt osób. Wszyscy przejeżdżają udekorowanymi wozami z Koźmic do Wieliczki do kościoła parafialnego i z powrotem do Koźmic. Słyszą grzmoty, kanonadę, zbliżające się odgłosy wojny. Wiedzą co się dzieje. Wesele jednak nie jest przełożone, odbywa się.
Poniedziałek, wtorek po tej niedzieli. To dni, w których przerwano zajęcia w szkołach, bo ich kierownicy byli zaniepokojeni, ponieważ na drogach były duże ilości wojska niemieckiego. Na razie stosunkowo mało mówię o Koźmicach. Dzieje się tak dlatego, że szkoła w Koźmicach pod koniec 1944 r. została zajęta przez Niemców i urządzono tam - w jednych zapiskach jest mowa że szpital wojskowy - raczej punkt opatrunkowy. Nie odbywały się w niej zajęcia i zapiski sporządzone przez kierownika szkoły z Koźmic są wpisane z perspektywy czasu, już po wojnie, stąd częściej będę się odwoływał do kronik szkół w Raciborsku, Gorzkowie, bo ci kierownicy pisali na bieżąco. Tam są daty dzienne i oni pisali to, co w danym dniu widzieli. Zatem w Koźmicach w szkole mamy urządzony szpital wojskowy, przez drogi ciągną ogromne nieprzerwane kolumny Niemców. To są rozbitkowie z frontu, który wycofują się. To nie jest już karne wojsko. To są ludzie często głodni, ranni, pozbawieni dowództwa, którzy zaglądają do domów czasami pokojowo, czasami wcale nie pokojowo. Szukają jedzenia, ubrań, sposobu być może żeby się ukryć na strychach domów w Koźmicach. Jakoś nasi przodkowie musieli sobie z tym radzić, chronić siebie i swoje rodziny. Przysporzyło to też pewnej satysfakcji, bo na pewno ludzie, którzy przez 6 lat żyli pod terrorem jak zobaczyli swoich ciemiężycieli w takim stanie rozkładu moralnego, to zapewne był to powód do jakiejś satysfakcji. I tu cytaty: „Mieliśmy wiele radości widząc uciekających Niemców na wozach, autach. Niektórzy nieśli plecaki nawet na tragaczach, a nawet na furtkach od płotów a nawet drabinkach. Nieprzerwane sznury taborów przewalały się przez wieś." Tak pisze kronikarz z Raciborska. „Wojska niemieckie jadą z Wieliczki, Grajowa i Dobczyc drogą na Mogliany. Dzień i noc. A jest ich tyle, że nie mogą się na tej drodze pomieścić." - dodaje kierownik z Gorzkowa.
Pan Franciszek Ptak, który przesłał mi list ze swoimi wspomnieniami z tego czasu miał wtedy 6 lat. Rodzice posadzili go przy oknie i uczył się liczyć do stu, do dwustu - liczył tylko duże samochody. To jedno z jego dziecięcych wspomnień, żeby oddać to co tu się działo.
Tak jak powiedziałem Niemcy nie planowali tutaj się bronić, ale z tego powodu, że droga przez Koźmice Wielkie, Koźmice Małe stała się ważna dla ich odwrotu, to jednak pojawiły się tu stanowiska obrony, w tym jedno koło kapliczki tzw. włoskiej na pograniczu Koźmic Małych i Gorzkowa w przysiółku Zagrody. Była to pozycja, gdzie było jedno działko, którego zadaniem było powstrzymanie Rosjan, po prostu osłona tej drogi, żeby Niemcy mogli nią jak najdłużej się wycofywać. Wiemy również o tym, że Rosjanie nie mogli zdobyć tej pozycji od frontu. Zostali poprowadzeni przez kogoś z koźmiczan przez tzw. „Czarny Las" podeszli od tyłu - cała załoga niemiecka została zlikwidowana, poległo też dwóch Rosjan. Co istotne - ludzie, którzy tam zginęli zostali pozbawieni ubrań, tzw. nieśmiertelników czyli identyfikatorów imiennych. Ich zwłoki spoczywały przez wiele lat w tzw. miejscach nieoznaczonych. Dopiero w 2005 r. dzięki inicjatywie paru osób z Koźmic m.in. Stanisława Dziedzica, te mogiły zostały oznakowane i zwłoki ekshumowano. Przez wiele lat polegli leżeli w ziemi, która była nie oznakowana.
Szkoła w Raciborsku była miejscem bardzo strategicznym. Na 206 spotkaniu „Wieliczka-Wieliczanie" dowiedzieliśmy się że była broniona przez Niemców dosyć długo, Rosjanie walczyli o jej zajęcie, też mieli bardzo duże straty. Szturmowali te pozycje bezskutecznie. Przy okazji ataku na szkołę jeden z rosyjskich pocisków trafił w dom Wojciecha Hajduka, który był tuż obok szkoły. Zginęła jego córka 16.letnia Helena Hajduk. To jedyna osoba, która zginęła w wyniku działań wojennych. Były też inne osoby, które poniosły śmierć ale te zdarzenia nie miały związku bezpośrednio z działaniami wojennymi. Obrabowano mieszkanie kierownika szkoły.
W tym samym dniu 10. letni Wiktor Windak dostrzegł obserwując wycofujących się żołnierzy dziwny przedmiot leżący przy szosie obok jego domu - blaszane pudełko, którym zaczął się bawić. Od zabawy został odpędzony przez jednego z niemieckich żołnierzy. O swoim znalezisku opowiedział sąsiadowi, który na swoje nieszczęście też się tym zainteresował.
20 stycznia 1945 r. Władysław Kurek, mieszkaniec Koźmic Wielkich, przysiółku Kopce, członek Oddziału „Potok" Armii Krajowej zajmował się uzbrojeniem oddziału. W swoim domu miał piwnicę, w której znajdowała się broń tego oddziału i amunicja. Według informacji tych, którzy go znali szedł na randkę do swojej narzeczonej Zofii Wilk. Miał do przejścia jakieś 600 m. Po drodze znalazł według różnych źródeł pocisk niemiecki. Wcześniej rozbrajał takie pociski u siebie w domu przy pomocy narzędzi. Zabrał ten pocisk do domu swojej narzeczonej. W czasie rozbrajania pocisku zginął na miejscu on, narzeczona, rodzice Zosi i dwójka jej rodzeństwa - razem 6 osób. Sąsiedzi, którzy po eksplozji zbiegli się na miejsce wybuchu zobaczyli ciała tak zmasakrowane, że nie byli w stanie ich zidentyfikować.
W niedzielę 21 stycznia Kraków był już wyzwolony. W Koźmicach wciąż jeszcze byli Niemcy. W kościele w Gorzkowie odbyła się poranna Msza św. Odgłosy wybuchów były już tak silne, że ksiądz trochę przestraszony prosił wszystkich aby wrócili do domów. Powiedział że wszystkie pozostałe nabożeństwa w tym dniu są odwołane, ponieważ wszyscy obawiali się że za chwilę wejdą Rosjanie i walki rozpoczną się na terenie wsi.
Znowu odwołam się do wspomnień Franciszka Ptaka. Pisze że dom jego znajdował się bezpośrednio przy drodze. Bardzo bali się bo często do tego domu zaglądali różni ludzie chcąc jedzenia albo prosząc ojca żeby kogoś podwiózł wozem dokądś. Dzieci spały w jakiejś podmurówce na ziemniakach, tak żeby nikogo nie było z domu, żeby ich nie było łatwo znaleźć. Na mnie zrobiło ogromne wrażenie, kiedy opisuje jak nocą ze swoim ojcem wybrał się do lasu by zakopać dwa worki zboża. Ojciec widocznie obawiając się o własne życie powiedział do niego: „Tylko pamiętaj, gdzie zakopaliśmy te worki, żebyś w razie potrzeby powiedział mamie. Musisz pamiętać." Wiadomo, że Rosjanie kradli również jedzenie, więc z perspektywy tych ludzi świadomość że mogą zostać bez jedzenia i bez pomocy, też była bardzo istotna. Przebija się chęć ratowania życia za wszelką cenę.
Bezpośrednie walki rozpoczęły się w nocy z 21 na 22 stycznia. Rosjanom udało się podciągnąć czołgi i one dokonały wyłomu, odpędziły Niemców. Na szczęście wieś wiele nie ucierpiała. Najgorzej było na Gorzkowie. Spłonęła karczma, która była w centrum wsi. Pociski zniszczyły dach plebanii, zburzyły jedną ze ścian kościoła. Wieża kościelna była dobrym punktem obserwacyjnym, Niemcy prawdopodobnie celowali w nią, ale nie trafili - tylko w ścianę kościoła i ją zburzyli. W jednej kronice znalazłem zapis, że kościół został splądrowany przez Niemców i podpalony. W innym źródle znalazłem zapis, że kościół jednak ocalał nie został zniszczony (mamy sprzeczne przekazy), natomiast spłonęły domy w okolicy kościoła. Rosjanie kiedy wpadli na pobojowisko dodatkowo okradli sklep spółdzielczy, natomiast parafianie pod pretekstem pomocy splądrowali plebanię. Żalił się ksiądz proboszcz.
21 stycznia Niemcy wycofali się ze szkoły w Koźmicach, zabrali ze sobą cały sprzęt: łóżka, miednice. Natomiast w ciągu kilkunastu godzin po zakończeniu działań wojennych szkoła została rozkradziona, ani przez Niemców, ani przez Rosjan, tylko przez swoich mieszkańców. Kiedy walki ustały, na wszystkich drogach było wielkie pobojowisko. Tu odwołam się do kronik: „Wzdłuż drogi rozciąg się jedno wielkie pobojowisko, zwłoki Niemców, zwłoki Rosjan, uszkodzone samochody, porzucone furmanki, zabite zwierzęta, broń, amunicja, mnóstwo przeróżnych przedmiotów. Wiele z nich również zrabowanych w sąsiednich miejscowościach, coś co Niemcy musieli porzucić. Zaraz po wkroczeniu Rosjan mieszkańcy rzucili się na pozostawione tabory rabując wszystko co tylko jakąś wartość posiadać mogło".
Rosjanie nie byli witani z radością przez koźmiczan jako że, tu czytamy z opisu kroniki gorzkowskiej: „Po drodze plądrowali domy, żądali wódki, jedzenia, ubrań a także kradli." Wiemy że zdarzały się wypadki gwałtów, nie wiemy jaka była skala tego zjawiska.
Pan Władysław Hajduk, sąsiad Wiktora Windaka, trzeciego dnia po zakończenia działań wrócił po pudełko znalezione przez Wiktora i chciał z niego zrobić poidło dla kur. Wiktora na szczęście zawołała mama. Zdążył wyjść. Doszło do eksplozji. Zginął Władysław Hajduk i jego dwuosobowa rodzina. To kolejna strata spowodowana nie działaniami wojennymi tylko tym co wojna po sobie zostawiła
Rosjanie nie brali jeńców, byli rozstrzeliwani bez sądów na miejscu w pobliżu. Franciszek Ptak wspomina, że jego ojciec pomagał w przewożeniu i zakopywaniu tych zwłok. Z jego wspomnień wynika, że chodzi o tą mogiłę przy kapliczce włoskiej. Takich miejsc było więcej. W 2005 r. nastąpiła ekshumacja niektórych zwłok z mogił zbiorowych.
Podsumuję źródła, z których korzystałem: „Kronika Szkolna z Raciborska", „Kronika Szkolna z Gorzkowa", „Kronika Szkolna z Koźmic Wielkich" - dzięki Piotrowi Kaczorowi, informacje na temat osób z Koźmic Małych zaangażowanych w działania wojenne zebrane przez Stanisława Dziedzica opublikowane przez Jadwigę Dudę w 42 zeszycie „Biblioteczki Wielickiej" po 97 spotkaniu z cyklu „Wieliczka-Wieliczanie", z książki Kazimierza Guzikowskiego „Armia Krajowa na terenie powiatu wielickiego (Zarys dziejów), protokoły PCK z ekshumacji mogił z 2005 r. z archiwum Stanisława Dziedzica, drzewo genealogiczne opracowane przez Piotra Kaczora. Dziękuję bardzo za uwagę."
Jadwiga Duda: „Temat dzisiejszego spotkania uzupełnię cytatem z „Kroniki Szkoły Podstawowej w Koźmicach Wielkich za lata 1895 - 1963", w której Klemens Surówka, nauczyciel, kierownik szkoły napisał: „19 i 20 stycznia 1945 r. Niemcy opuścili budynki szkolne. Dnia 22 stycznia 1945 r. wkroczyły do Koźmic Wielkich wojska radzieckie. Uciekający Niemcy pozostawili w szkole wiele różnych rzeczy jak deski, łóżka, naczynia, wiadra, miednice itp. (ostatnio projektowali urządzić w szkole szpital). Szkoła przez kilka dni po wkroczeniu wojsk radzieckich była bez opieki. Miejscowa ludność (oczywiście jednostki ze starszych i młodzieży) rzuciła się wtenczas na rabunek szkoły. Zabrano wówczas ze szkoły wiele wartościowych rzeczy, które byłyby bardzo potrzebne dla szkoły (jak np. deski i drzewo mogło być użyte na ławki i sprzęty szkolne, których było brak). Był to bardzo smutny i przykry objaw. Zabrano nie tylko rzeczy pozostawione przez Niemców, ale również nie szczędzono mienia i przedmiotów szkolnych. NP. wyrwano i zabrano klamki i zamki ze drzwi, próbowano zdejmować kwatery z okien itp. Jednym słowem zdewastowano szkołę. Po tych smutnych i pamiętnych dniach szkoła przedstawiała przykry widok. U poważniejszych i rozumniejszych obywateli wywołało to wielkie oburzenie. Mówiąc po prawdzie (by nie stworzyć tutaj jednostronnego, powierzchownego rażenia i krzywdzącej opinii o miejscowym społeczeństwie) dewastacja szkoły była dziełem Niemców, jednostki aspołeczne z miejscowej ludności i nierozumna młodzież uzupełniły to tylko w pewnych szczegółach.
W każdym razie jest to niemiły objaw, który w pewnym stopniu ilustruje stosunek miejscowego społeczeństwa (choćby pewnej jego części) do szkoły. Wprawdzie zarząd gminny oddał tą sprawę do zbadania milicji obywat., jednak rezultatów z tego prawie, że nie było żadnych i nikogo nie pociągnięto do odpowiedzialności. Fakt rzucenia się do szkoły na grabież pozostanie smutnym faktem.
Zaraz po ucieczce Niemców władze szkolne przystąpiły do rejestracji nauczycieli i do zorganizowania szkolnictwa. W naszej szkole naukę zorganizowano w lutym, na razie w jednej a później w drugiej sali (sale zniszczone i zaniedbane, prawie bez szyb). W innych salach były kupy słomy, wiór i śmieci po Niemcach. Na początku marca 1945 r. następuje zmiana na stanowisku kierownika szkoły. Dotychczasowego kierownika szkoły Fryta Ferdynanda usunęły władze szkolne na prośbę i żądanie miejscowej ludności. Na zebraniu ogólnym ludności z gromady Koźmic Wielkich, które odbyło się w szkole (luty 1945) domagano się tego otwarcie i publicznie nie szczędząc pod adresem ob. Fryta F. niemiłych i cierpkich słów. Kierownik Fryt Ferdynand w czasie okupacji nie cieszył się sympatią miejscowej ludności, co w konsekwencji teraz zemściło się na nim.
Od dnia 7 marca 1945 r. władze szkolne powierzyły pełnienie obowiązków kier. Szkoły Surówce Klemensowi, który pracował w tutejszej szkole jako nauczyciel od 16 stycznia 1945 roku."
Zaprosiła wszystkich do zaśpiewanie kolędy „Mędrcy świata monarchowie", prosząc Janinę Tańculę, nauczycielkę Gimnazjum w Koźmicach Wielkich, członkinię Klubu Przyjaciół Wieliczki i chóru „Camerata" w Wieliczce. Po odśpiewaniu kolędy głos zabrał Zbyszek Piąstka.
Zbyszek Piąstka: „Moja mama ś. p. Stanisława Piąstka z d. Kościółek - przedszkolanką i nauczycielką w Koźmicach Wielkich".
Dobry wieczór Państwu. Zostałem zaproszony, żeby wspomnieć o mamusi ś. p. Stanisławie Piąstka.
Na ekranie prezentuję jej zdjęcie. Moja mama urodziła się 22. 04. 1919.r. jako córka Klemensa i Wiktorii Kościółek w rodzinie robotniczo-chłopskiej. Rodzina Kościółków pojawiła się w Sierczy w 1860 r. Ojciec mamy pracował w wielickiej Kopalni Soli. W Sierczy wybudował dom, w którym wychowywała się mama wraz z rodzeństwem: Leonem , Bolesławem i najmłodszą Anielą.
Brat Leon pracował w Ministerstwie Oświaty w Warszawie jako wizytator szkół górniczych. Gdy był na emeryturze w Wieliczce prowadził biuro pisania podań.
Mama wyszła za mąż za Kazimierza Piąstka z Sierczy, który pracował na kolei. Wraz z mężem wybudowali dom w Sierczy, wychowali i wykształcili troje dzieci Bogusławę, Olgę i Zbigniewa.
Mamusia ukończyła Szkołę Robót Ręcznych w Krakowie. Następnie była instruktorką kursów robót ręcznych w Wieliczce. Pierwszą pracę w szkolnictwie podjęła w Bytomiu, gdzie ja się urodziłem jako najmłodsze dziecko. Gdy miałem 4,5 roku wróciliśmy na Sierczą. Wówczas podjęła pracę w przedszkolu w Chorągwicy. Stamtąd przeszła do przedszkola w Koźmicach Wielkich, a następnie uczyła w tutejszej Szkole Podstawowej. Bliżej emerytury przeniosła się do pracy w szkole w Pawlikowicach. Podnosząc swoje kwalifikacje ukończyła Studium Pedagogiczne. W 1970 r. przeszła na zasłużoną emeryturę.
Zmarła 06.07.1992 r. Spoczywa na cmentarzu Komunalnym w Wieliczce w kwaterze: Pas D, grób74.
Z książki Józefa Piotrowicza i Bogusława Krasnodębskiego pt. ,,Siercza dach Wieliczki. Monografia wsi" (Siercza 2005) str.189, 190, odczytam biografię JEJ wujka, księdza Andrzeja Kościółka (1873-1950), który był absolwentem Wydziału Teologii na UJ w Krakowie. Ksiądz Andrzej znał biegle kilka języków obcych. Pracował między innymi w Kościele Mariackim a potem był proboszczem i dziekanem w Myślenicach. Tam też spoczywa na cmentarzu w grobowcu księży.
W 2000 r. 26. 10. w czasopiśmie ,,Źródło" nr.48/2000 ukazał się artykuł ks. S. Kowalika ,,Przeszedł przez życie dobrze czyniąc. 50 rocznica śmierci ks. Andrzeja Kościółka ", w którym było zamieszczone zdjęcie ks. Andrzeja z Ignacym Mościckim Prezydentem R.P."
Po wystąpieniu Z. Piąstki uczestnicy spotkania zaśpiewali kolędę ,,Lulajże Jezuniu".
Stanisław Dziedzic: „W wyniku wybuchu niewypału w domu Wilków przeżyli ci, którzy byli poza domem: były naczelnik, Mieczysław, który pracował w gminie w Czernichowie, jego brat Tadeusz, który był u mojego teścia, jego siostra była w zakonie, jedna siostra, która wynajmowała mieszkanie w Sygneczowie.
Władysław Kurek „Mocarny" nie był żołnierzem Oddziału Partyzanckiego „Potok", bo był magazynierem kompanijnego magazynu broni w placówce terenowej „Wilga-Las" Gminy Zbiorczej Koźmice Wielkie.
W 1945 r. na terenie Koźmic Małych zostało rozstrzelanych 14 Niemców, natomiast w okolicy kapliczki włoskiej zostało zastrzelonych 8 żołnierzy obsługujących działo wraz z osłoną. Pochowano ich po drugiej stronie drogi powiatowej na skraju lasu w Raciborsku. Ci żołnierze parę lat temu zostali ekshumowani i przewiezieni na cmentarz żołnierzy Wermachtu w Siemianowicach Śląskich.
Zapraszam Państwa na Święto Flagi, które odbywa się co roku przy pomniku Armii Krajowej w Koźmicach Wielkich."
Jadwiga Duda: „16. 01. 1945 r. nad Sieprawiem został zestrzelony przez myśliwiec niemiecki radziecki bombowiec. Trafiony samolot zapalił się przelatując nad Sieprawiem i tracąc wysokość spadł nad lasem w Koźmicach. Załoga myśliwca liczyła 5 osób, z katastrofy ocalał Komarow, strzelec pokładowy, który wyskoczył i już 24 stycznia wrócił do jednostki a czterech pilotów zginęło. Pochowani zostali na cmentarzu w Myślenicach.
W miejscu tragedii 29.10. 1966 r. odsłonięto pomnik (aktualnie zdewastowany). W uroczystości uczestniczyli uczniowie Szkoły Podstawowej w Koźmicach Wielkich.
Sprawą tej katastrofy lotniczej zainteresowała się grupa badawcza oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego w Nowym Targu. Wyniki badań opracował dr Piotr Sadowski, który odnalazł w Rosji rodziny dwóch lotników, którzy zginęli."
Anna Załęczny: „Panią Stanisławę Piąstkę poznałam w przedszkolu w Koźmicach Wielkich, gdzie uczęszczałam mając 5 lat. Rozpoczęłam naukę w Szkole Podstawowej w Koźmicach Wielkich w 1962 r. i od pierwszej do trzeciej klasy moją wychowawczynią była Stanisława Piąstka. Była dla nas opiekuńcza i życzliwa. Mile wspominam ten ważny okres w moim życiu, kiedy uczyłam się podstawowych rzeczy: pisać, czytać, liczyć. W 1992 r. nie było mnie w kraju, od koleżanki dowiedziałam się że zmarła Pani Piąstka.
Jadwiga Duda: „Ja też chodziłam do przedszkola w Koźmicach, ale z tego okresu nie pamiętam Pani Piąstkowej. Do podstawówki zaczęłam uczęszczać razem z Anią Kapustą dziś Załęczny. W pierwszej klasie było nas 55 uczniów, rocznik wyżu demograficznego, byliśmy najliczniejszą klasą, która uczyła się w klasie na parterze. Naszą wychowawczynią w klasach I do III była Stanisława Piąstka. Pani Piąstka mieszkała na Sierczy, tak jak i Pani Janina Pietras - chodziłyśmy jedną drogą do szkoły i ze szkoły.
Tradycyjnie prowadząca spotkanie podziękowała prelegentom i wręczyła im kwiaty i upominki. Wykonano wspólne zdjęcie z napisem „Koźmice-Koźmiczanie". Wspólnie zaśpiewano „Barkę". Po czym wszyscy usiedli przy stole i rozmawiali częstując się ciastem przygotowanym przez Panie z Koła Gospodyń Wiejskich (KGW) w Koźmicach Wielkich. Sale do spotkania przygotował Kazimierz Windak, sołtys wsi. Wszystkim serdecznie dziękuję za udział i pracę na rzecz dobra wspólnego jakim są spotkania „Koźmice-Koźmiczanie".
W spotkaniu na przedstawieniu „Jasełek" uczestniczyło 65 osób. Uczniowie klasy III i ich rodzice po występie opuścili salę. W spotkaniu obok ww. nauczycielek uczestniczyła m.in. Katarzyna Czubak, bibliotekarka w tutejszej Szkole Podstawowej wraz z mężem. O wpis uczestników do „Księgi Pamiątkowej" zatroszczył się Jerzy Cholewa.
Prowadząca spotkanie przekazała egzemplarze zeszytu 150 „Biblioteczki Wielickiej": Elżbiecie Woźniak, przewodniczącej KGW, Danucie Kaperek, dyrektor Szkoły Podstawowej, Elżbiecie Obal-Dyrek, dyrektor Gimnazjum.
Poinformowała zebranych, że 20 lutego b.r. o godz. 11.00-ej na starym cmentarzu w Krakowie-Podgórzu przy grobie Edwarda Dembowskiego, Małopolska Rada Kombatantów organizuje obchody 169 rocznicy Powstania Krakowskiego (1846-2015), w których bierze udział delegacja miasta Wieliczki i Klubu Przyjaciół Wieliczki.
Na dzisiejsze spotkanie zaproszenia do domów zanieśli uczniowie szkoły podstawowej i gimnazjum. Pan sołtys rozwiesił afisze na tablicach ogłoszeniowych we wsi. Pan Jacek Kostrzewa zamieścił zaproszenie na spotkanie na stronie internetowej Koźmic Wielkich - za co jesteśmy wymienionym wdzięczni.
ZAPRASZAM w imieniu własnym, Szkoły Podstawowej, Rady Sołeckiej, Koła Gospodyń Wiejskich w Koźmicach Wielkich na kolejne 13 spotkanie „Koźmice - Koźmiczanie" w dniu 1. 03.(niedziela) b.r. wyjątkowo o godz. 16.30-ej (po Gorzkich Żalach) tu w tej w sali.
W związku ze spotkaniem: Zbyszek Piąstka udostępnił do zeskanowania fotografie swojej ś. p. mamy Stanisławy a Jan Kowal przekazał wykaz nauczycieli i uczniów swojej klasy z lat 1957 - 1964 z tutejszej podstawówki. Dziękuję za współpracę w gromadzeniu informacji o naszej szkole.
Opracowała Jadwiga Duda