13 spotkanie „Koźmice-Koźmiczanie" w dniu 1.03. 2015 r.
1.03. (niedziela) 2015 r. w Koźmicach Wielkich, w byłym Domu Kultury, w sali Sołectwa Koźmice Wielkie odbyło się 13 spotkanie z cyklu „Koźmice- Koźmiczanie" pt. „Szkoło, szkoło gdy Cię wspominam, tęsknota w sercu się wzdryga, oczy mam pełne łez!..."(fragment wiersza Juliana Tuwima „Nad Cezarem")
Spotkanie tradycyjnie rozpoczęła Jadwiga Duda, prezes Stowarzyszenia „Klub Przyjaciół Wieliczki" (KPW) i „Koźmiczanin Roku 2013". Powitała zebranych, przedstawiła prelegentów spotkania: Józefa Nowaka, absolwenta Szkoły Podstawowej w Koźmicach Wielkich, który w b.r. razem żoną Stefanią obchodzi jubileusz 60. lecia zawarcia związku małżeńskiego; Ewę Ptasznik, byłą nauczycielkę w Szkole Podstawowej w Wegrzcach Wielkich, dyrektor tej szkoły w latach 1996-1999, kierownik Wydziału Edukacji Urzędu Miasta i Gminy Wieliczka w latach 1999-2007, dyrektor Szkoły Podstawowej im. J. Matejki w Krakowie i Lidię Wandas, uczennicę Szkoły Podstawowej w Koźmicach Wielkich w latach 1989 - 1997, absolwentkę Uniwersytetu Jagiellońskiego (UJ), właścicielkę Biura Turystycznego w Koźmicach Wielkich.
Zaplanowany na zaproszeniu z prelekcją o. Ludwik Kurowski z klasztoru OO. Franciszkanów-Reformatów w Wieliczce nie przybył z powodu wyjazdu do Oświęcimia.
Poinformowała, że przebieg spotkania jest nagrywany na dyktafon i fotografowany przez Dorotę Corę z d. Liszkę, Jerzego Cholewę, prowadzącą spotkanie. Materiał ten jest podstawą do opracowania niniejszej relacji ze spotkania. 18 uczestników spotkania wpisało swoją obecność do „Księgi Pamiątkowej".
Zebrani zaśpiewali hymn narodowy oraz „Rotę". Prowadząca przypomniała że dziś 1 marca obchodzimy Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych. W dniu dzisiejszym w Wieliczce odbyły się obchody miejskie tego święta, zakończone złożeniem kwiatów przy Pomniku Niepodległości.
W dniu 25. 02. w sali „Magistrat" Urzędu Miasta i Gminy Wieliczka odbyło się 207 spotkanie „Wieliczka-Wieliczanie", na którym min. prezentowano Krzysztofa Czerwińskiego, lat 85, wieliczanina, więźnia politycznego okresu stalinowskiego, emerytowanego nauczyciela w Zespole Szkół Zawodowych w Wieliczce. K. Czerwiński mając 18, 19 lat, będąc uczniem Liceum Koedukacyjnego w Staszowie był członkiem organizacji niepodległościowej „Młode Wojsko Polskie". Organizacja została wykryta przez Urząd Bezpieczeństwa (UB), jej członkowie aresztowani, skazani. Pan Czerwiński otrzymał wyrok 5 lat więzienia i 3 lat pozbawienia praw publicznych. Karę odbywał w więzieniu w Rawiczu i Strzelcach Opolskich w kamieniołomie. Po latach, z pomocą syna Piotra, napisał książkę pt. „Kamienie wracają nocą. Wspomnienia więźnia politycznego z okresu stalinowskiego" (2014). Zachęcam do jej pożyczenia w wielickiej bibliotece i przeczytania.
W Kościele Katolickim przeżywamy okres Wielkiego Postu i w związku z tym J. Duda odczytała wiersz pt. „Krzyż" autorstwa Cecylii Kosteckiej z Przebieczan, córki ś. p. Antoniego Wyrodka, górnika - rzeźbiarza samouka wielickiej kopalni, którego płaskorzeźby w soli zdobią m.in. kaplicę św. Kingi.
Zaprezentowała książkę o. Ludwika Kurowskiego pt. „GOLGOTA wielickich górników" (2010), w której są - przedstawione stacje Drogi Krzyżowej wykonane w drewnie przez rzeźbiarzy-górników: Pawła Janowskiego, Piotra Starowicza, Jacka Talapkę znajdujące się w Kopalni Soli „Wieliczka" na szlaku pielgrzymkowym „Szczęść Boże", w pochylni Erazma Barącza. Członkinie Koła Gospodyń Wiejskich z naszej wsi - 8 marca będą prowadziły w kopalni Drogę Krzyżową.
Kolejno głos zabrali: Józef Nowak, Rozalia Hoja, Kazimiera Dańda, Ewa Ptasznik, Halina Greczkowska, Dorota Rachwał, Kazimierz Windak, Anna Kałuża, Lidia Wandas, Elżbieta Woźniak, Jerzy Cholewa.
Józef Nowak: „Urodziłem się 8. 03. 1935 r. w Koźmicach Wielkich pod numerem 228. Jestem synem Henryka Nowaka, który latem 1944 r. został zastrzelony w domu w Koźmicach przez jednego z przybyłych trzech polskich bandytów. Dlaczego? Nie wiem do dziś. Jak ojca brakło, było nam ciężko. Mama została sama z czwórką dzieci. Najmłodsza Gienia urodziła się w styczniu 1945 r. Babcia, ze strony mamy zmarła, a ze strony taty mieszkała w Zakliczynie i też tam była bieda. Sołtysem wsi Koźmice był Franciszek Kaczor. W czasie II wojny światowej sołtys wyznaczał z mieszkańców osoby, które musiały wyjechać na roboty przymusowe w Niemczech.
Do szkoły uczęszczałem w lecie, zimą nie chodziłem, bo nie miałem butów. Gdy do szkoły weszło wojsko niemieckie, to zostaliśmy przegnani z nauką do budynku starej szkoły, która była obok. A potem stamtąd nas wyrzucili do budynku szkolnego na Bugaju. Kierownikiem szkoły był Fryt a po nim Surówka. Uczyły mnie Helena Poznańska, Janina Pietras, Józefa Kaczor. Pamiętam I Komunię św., która odbyła się w kościele parafialnym w Wieliczce, po niej na plebanii dostaliśmy bułkę. Religii uczył nas ks. Józef Kalemba. Mam pamiątkowe zdjęcie.
Szkołę Podstawową kończyłem wieczorowo w Wieliczce. Miałem 16 lat jak poszedłem do pracy przy budowie Remizy Strażackiej w Wieliczce. Potem pracowałem w cegielni i w Kółkach Rolniczych. Moja żona Stefania jest ode mnie 6 lat starsza i też uczęszczała do szkoły podstawowej w Koźmicach Wielkich. Ślub wzięliśmy 5.02. 1955 r. w kościele parafialnym w Wieliczce. Wesele było w domu jeden dzień. Żona nie pracowała, urodziła i wychowywała czwórkę dzieci. Jedno z nich mieszka w Nowym Korczynie. Mam siedmioro wnucząt, jeden wnuk, Piotr Kania, chodzi do szkoły podstawowej w Koźmicach.
Gdy budowano Dom Kultury wszystkie okna do budynku woziłem z Kobierzyna. Tadeusz Półchłopek prowadził budowę. W latach powojennych dawaliśmy własne pieniądze na pożyczkę na odbudowę państwa polskiego."
Rozalia Hoja: „Jestem koleżanką szkolną Józefa Nowaka. W naszym domu też była bieda. Tato poszedł na wojnę a mama została sama z dwójką dzieci. Do Wieliczki chodziło się boso. Buty niosło się w ręce, przed wejściem do miasta myło się nogi i zakładało buty.
Kazimiera Dańda: „Na stronie internetowej Koźmic Małych są zdjęcia szkolne z tych lat."
Ewa Ptasznik: „Jestem mieszkanką Węgrzc Wielkich, w trzecim pokoleniem nauczycieli w mojej rodzinie, nauczycielem z zamiłowania. Moi dziadkowie byli nauczycielami przedwojennymi. Babcia była z Lwowa a dziadek z Węgrzc. Były to czasy nakazów pracy - pracowali na Śląsku, gdzie urodziła się moja mama. Na wakacje jednego roku wyjeżdżali do Lwowa, bo tam był jakiś majątek, a drugiego roku byli w Węgrzcach. Wrzesień 1939 r. zastał babcię w Węgrzcach Wielkich z trójką małych dzieci i trwającą budową domu. Nie mieli gospodarstwa. Gdy wybuchła wojna dziadek został zmobilizowany do wojska i poszedł na wojnę. Najmłodsze dzieci chodziły do tutejszej szkoły, gdzie babcia była nauczycielką. Miejscowa ludność, pomagała babci, dzięki temu rodzina przetrwała najgorsze lata. To były trudne czasy, jak wspominał. mój poprzednik
Jestem w kolejnym pokoleniu „skazana" na ten zawód. Jest to moja pasja i dlatego do dzisiaj jestem nauczycielem. Mój czas, który spędziłam w Urzędzie Miasta i Gminy Wieliczka, to 8 lat jako kierownik Wydziału Edukacji. Po wyborach w 2006 r. jeszcze przez rok pracowałam z burmistrzem Arturem Koziołem, ale coś nie mogliśmy się dogadać, więc odeszłam z Gminy i poszłam do Krakowa, gdzie jestem dyrektorem Szkoły Podstawowej im. Jana Matejki. Służy mi ta praca ale jako harcerka ciągle szukam nowych wyzwań. Ten okres w moim życiu kiedy pracowałam w Wydziale Edukacji w Wieliczce, to bardzo dobre czasy, chociaż wtedy nie byłam nauczycielem tylko urzędnikiem. Natomiast muszę przyznać trafiłam na dobry i niedobry moment w Urzędzie, gdzie zatrudniłam się od 1 lipca 1999 r., na dwa miesiące przed wprowadzeniem reformy w oświacie. Od 1września 1999 r. wprowadzono 6. letnie szkoły podstawowe i 3. letnie gimnazja.
Moje wspomnienie to czas między 1999 a 2007, wtedy nasze relacje były częste, z racji pełnionych przez nas funkcji. Wcześniej już znałam Koźmice, bo przejeżdżając, widziałam tabliczkę Koźmice Wielkie i kościół, ale szkoły nie zauważyłam, nie było jej przy drodze. W 1996 r. zostałam dyrektorem Szkoły Podstawowej w Węgrzcach Wielkich i wtedy poznałam Alę Wojciechowską, dyrektora Szkoły Podstawowej w Koźmicach Wielkich. Pamiętam dokładnie to spotkanie, kiedy ją zobaczyłam wysoką, z długimi, bujnymi czarnymi włosami, taką super dziewczynę. Była doświadczoną, dla mnie stanowiła wzór. Ala była pewna siebie. Ona się nie bała. Czasami mówiła pod prąd władzom, dyrektorom, swoim kolegom i to co myślała mówiła prosto w oczy i za to ją bardzo szanowaliśmy. Wśród nas dyrektorów była liderem. Pamiętam, że Ala w Koźmicach zorganizowała spotkanie dyrektorów, zaprosiła nas - przyjechaliśmy, wtedy pierwszy raz zobaczyłam szkołę koźmicką. Wcześniej wiedziałam że to duża szkoła, wielu uczniów, nauka na trzy zmiany. Wtedy nie mogłam tego pojąć, bo też pracowałam w dużej szkole w Węgrzcach, ale myśmy się uczyli na dwie zmiany. Zastanawiałam się jak wygląda nauka kiedy są trzy zmiany? Ja pracowałam w Węgrzcach w szkole wybudowanej po wojnie. Kiedy przyjechałam do Koźmic byłam zdziwiona. To była szkoła, której przedwojenny budynek sypał się. Tu zobaczyłam trzeszczące schody na strych, na które nie wolno było wchodzić. Wtedy zrozumiałam walkę Ali o nową szkołę podstawową razem z burmistrzem Józefem Dudą i mieszkańcami. Najpierw był pomysł żeby szkołę rozbudować. Rozpoczęto budowę nowego gmachu i w jej trakcie urwała się ściana starej szkoły. Okazało się że po wprowadzeniu reformy oświaty - gmach potrzebny jest pod gimnazjum.
W 1999 r. spadła na nas bardzo szybko reforma oświaty, nie było czasu na jej przygotowanie u nas. Wtedy jedyną opcją jaką była to, to, żeby Gimnazjum koźmickie pracowało w Wieliczce. To był bardzo trudny problem logistyczny, bo w budynku dawnej Szkoły Podstawowej nr 1 w Wieliczce znalazły się dwa gimnazja: wielickie i koźmickie, było dwóch dyrektorów. Wkład pracy Ali Wojciechowskiej w ten ostatni rok, kiedy jednocześnie była dyrektorem w Wieliczce a po pracy „zarządzała" budową szkoły w Koźmicach i przygotowała szkołę do otwarcia, którą trzeba było wyposażyć - był ogromny. Przetargi, zakup mebli. To była jej praca i czas. Trud Ali i całej jej rodziny w przygotowanie szkoły był bardzo duży. Pokazała charyzmę, że ona się nie boi żadnych wyzwań, położyła wszystko obok a zajęła się szkołą. Szkoła była dla niej na pierwszym miejscu, to była jej pasja. Ala była taka, jak już coś robiła to musiało być z wysokiej półki. Otwarcie gimnazjum musiało być z pompą i tak zrobiła 1 wrzesień 2000 r. To była piękna uroczystość przy dużym słońcu. Siedzieliśmy na dziedzińcu. Piękne występy młodzieży, zacni goście, przemówienia, poczęstunek.
Potem remontowaliśmy starą szkołę podstawową w Koźmicach. Było bardzo dużo problemów. Może ktoś z Państwa był wtedy w Radzie Rodziców, albo miał dzieci w szkole. Wtedy wydłużyliśmy wakacje dzieciom o jeden miesiąc. Dzieci uczyły się w soboty, żeby można było z remontem wejść do szkoły w czerwcu. Szkoła została odremontowana i już inaczej się w niej pracowało.
Do 2007 r. byłam szefem Wydziału Edukacji i w zasadzie do tego czasu bardzo często bywałam w Koźmicach, później moje kontakty ograniczyły się tylko do spotkań z Alicją. W gimnazjach były różne problemy m.in. dowozy dzieci. Gimnazjum w Koźmicach było przeładowane - żeby je odciążyć, zaczęliśmy tworzyć jego filie w: Golkowicach, Dobranowicach. Tu była bardzo trudna praca. Powiem szczerze, gdyby tu nie było wtedy Ali, to ja nie wiem kto by sobie z tym poradził , kto by zapanował nad tymi problemami.
W szkole w Koźmicach był bardzo dobry klimat, ludzie tu dobrze pracowali. To co się tu działo zawsze było przygotowane na wysokim poziomie. Wiadomo było jak Ala urządzała jakąś uroczystość, to było przygotowane w symbiozie z uczniami, rodzicami. Było widać że ta szkoła naprawdę żyła mimo że zespół uczniowski tworzyli uczniowie z kilku miejscowości. Ten klimat zawdzięcza się jej. Ona zaczęła w Koźmicach przy szkole organizować festyny.
Jednocześnie Ala była „trudnym" dyrektorem, bo ja jako kierownik Wydziału Edukacji najwięcej trudnych dyskusji miałam z Alą Wojciechowską. Nie pracuję w Gminie Wieliczka 8 lat ale w jej chorobie regularnie, w gronie kilku zaufanych osób spotykaliśmy się z nią i ona nam mówiła jak choroba przebiega. Ala miała tą odwagę - jak coś dyrektorom szkół nie pasowało w stosunku do Gminy, to zawsze ona mówiła na głos. Ona broniła racji dyrektorów. Najwięcej takich spięć było między kierownikiem a dyrektorami. Mam olbrzymi szacunek do Ali. Wspominam ciepło okres kiedy z nią współpracowałam.
Tym bardziej bolesne było to, co Alicję spotkało. Z tym większym bólem w 2012 r. stało się to, co się stało - została pozbawiona funkcji dyrektora. To była krzywda dla Ali, szkoła w chorobie pomagała Jej walczyć. Dowiedziałam się o przegranym konkursie będąc na wakacjach i nie mogłam sobie znaleźć miejsca, że taka sytuacja się u nas wydarzyła. Ala broniła sprawy, aby nie doszło do połączenia szkół podstawowej, gimnazjum i przedszkola. Miała swoje racje i je przedstawiała.
Myślę, że w Koźmicach nie ma osoby, która tyle pracy poświęciła dla Gimnazjum, to była dyrektorka z pasją.
Halina Greczkowska: „Uczyłam Alę Gibałę, za mężem Wojciechowską, w Szkole Podstawowej w Koźmicach jeden rok, bo potem przeszłam do pracy w Wieliczce. Ala była bardzo ambitną uczennicą."
Dorota Rachwał: „Nie wiem czy Państwo słyszeliście jakie ostatnio powstało wokół Ali Wojciechowskiej piekło. Jeden rodzic wpadł na pomysł, bez uzgodnienia z kimkolwiek, żeby zbierać podpisy o nadanie Gimnazjum imienia Alicji Wojciechowskiej. Prawdopodobnie nie konsultowano tego pomysłu z rodziną. Potem podpisani rodzice wycofali się i organizator akcji został sam z tym pomysłem. Nie ukrywam, że jestem za tym pomysłem ale w dalekiej przyszłości."
Ewa Ptasznik: „Powiem tak, pomysł imienia dla Gimnazjum w Koźmicach - „SOLIDARNOŚCI" padł 1. 09. 2000 r. Dyrektor Ala Wojciechowska tej propozycji wówczas nie zaakceptowała. Myślała wtedy o imieniu: „Polscy Nobliści" i to był dobry pomysł. Ja myślę że trzeba odczekać, bo teraz są za duże emocje.
Pamiętajcie Państwo o jednym - nadanie imienia szkole, to sprawa, która musi być uzgodniona z rodzicami. Trudne jest wybranie patrona szkoły, bo ten patron powinien coś znaczyć. Jeżeli mamy na sztandarze Jana Pawła II, to powinniśmy też mieć ideały Jana Pawła II, a z tym jest różnie. Dla nas postać papieża Jana Pawła II jest bardzo ważna bo myśmy żyli w czasie Jego pontyfikatu, a dla młodzieży tak nie jest. Dlatego ja bym nie szafowała tak z tym imieniem. Szkoły będą miały wzorowego patrona na sztandarze a problemy jak były, tak są, a może jeszcze większe."
Dorota Rachwał: „Moja Ola jest teraz w drugiej klasie Gimnazjum. W klasie pierwszej rozpoczęli dodatkowe zajęcia z języka niemieckiego DSD, to jest bardzo trudne, bo w ciągu roku realizuje się program z trzech lat. Z 40. tu uczniów zostało do końca roku 13.tu - wytrwali. Dobrze im szło. Pani zgłosiła ich do konkursu w Rzeszowie, potem w Krakowie. Drugi rocznik zaczął kurs DSD. Pani od języka niemieckiego jest super, z sercem podchodzi do uczniów."
Mam nadzieję, że kiedyś nasi uczniowie zostaną nagrodzeni za ciężka pracę np. wyjazdem do Bergkamen, miasta partnerskiego Wieliczki".
Kazimiera Dańda: „Mój syn chodził do Gimnazjum, gdy dyrektorem była Pani Ala. Jeździł na różne konkursy. Nie było pieniędzy na ten cel. Wyżywienie mieli za darmo ale za podroż trzeba było zapłacić."
Kazimierz Windak: „Jak zostałem sołtysem, to rozpocząłem współpracę z dyrektorkami szkół. Między innymi poszedłem do Alicji Wojciechowskiej. Pierwsza impreza jaką robiliśmy w Koźmicach, to „I Dni Koźmic". Alicja wykazała swoją charyzmę i wszystko robiliśmy pod kierunkiem Gimnazjum. Sama powiedziała, że jest dyrektorem Gimnazjum do którego chodzą uczniowie siedmiu wsi. Pamiętam co miesiąc spotkania w Gimnazjum, gdzie ona sobie nie dała narzucić odgórnych pomysłów, to co się teraz dzieje. Na tej pierwszej imprezie były setki ludzi.
Co mnie niepokoi. W naszym środowisku są trzy placówki oświatowe: przedszkole, szkoła podstawowa, gimnazjum - spotkaliśmy się wszyscy i chcieliśmy zrobić wieczornicę patriotyczną, której organizacja zaczęła się od naszego proboszcza. Potem na drugi dzień był telefon z Urzędu że nam nie wolno jej urządzić."
Elżbieta Wożniak: „Myśmy zdecydowali, że 11 Listopada delegacje szkół, przedszkola, Rady Sołeckiej, Koła Gospodyń Wiejskich udadzą się pod pomnik żołnierzy Armii Krajowej w naszej wsi. Na drugi dzień była afera, że nie można nic organizować, bo 2 maja przy pomniku jest organizowane Święto Flagi."
Ewa Ptasznik: „Władza miejscowa powinna się cieszyć, że mieszkańcy coś chcą zrobić sami. Jak my nie zaszczepimy młodzieży szacunku i pamięci dla tych żołnierzy, to wnet pomnik będzie opuszczony i zaniedbany.
Kazimiera Dańda: „Tu jest nasza nauczycielka historii ze szkoły podstawowej - Jadwiga Duda, a tu uczennica - Elżbieta Dańda za mężem Wrońska, która zwiedziła w ramach lekcji historii Kraków, jego zabytki i muzea, bo Jadzia miała chęci brać dzieci na wycieczki. A uczniowie jak widzieli to zapamiętali."
Ala Kałuża: „Tak samo Pan Jurek Cholewa zabierał uczniów do Wieliczki na rożne zawody."
Lidia Wandas: „Rozpoczęłam naukę w tutejszej Szkole Podstawowej w 1989 r. , a wcześniej chodziłam do tutejszego przedszkola, gdzie moją grupę prowadziła Halina Mentel (mieszkała na I piętrze w Domu Kultury). W początkowym okresie mojej nauki w szkole dyrektorem była Pani Janina Piątek, a po niej Alicja Wojciechowska, która darzona była respektem i szacunkiem wśród uczniów.
W podstawówce przez pierwsze trzy lata uczyła nas Danuta Kaperek. Gdy rozpoczynała pracę w naszej szkole, to byliśmy jej pierwszą klasą, której była wychowawczynią. Była przekochana. To jest osoba na właściwym miejscu, ale zdarzało się, że uczniowie wychodzili jej na głowę.
Pamiętam lekcję z historii w klasie czwartej z Panią Jadzią Dudą. Otrzymałam od niej w nagrodę „Mitologię" Parandowskiego i dzisiaj - Grecja to mój drugi dom. Obecnie bardziej ciałem jestem w Polsce, a duszą częściej w Grecji. W Grecji ludzie się bardziej integrują niż w Polsce. Jak jest jakaś impreza to przychodzą całymi rodzinami.
Po odejściu ze szkoły Pani Dudy, historii uczyła nas Pani Jadwiga Kowal, sympatyczna osoba. Mile wspominam Panią Ewę Rozwadowską, która uczyła nas matematyki w klasach IV, V i była naszą wychowawczynią. Pani Ewa uwielbiała jak uczniowie kombinują przy rozwiązywaniu zadań. Gdy odeszła do pracy w szkole w �?yczance, to przyszła Pani Irena Komoś, która uczyła matematyki i fizyki. Języka polskiego uczyła Pani Celina Chałupa, a wf-u Jolanta Kałuża, super nauczycielka. Geografii uczyła mnie Pani Halina Nowak. Pamiętam jak do mnie powiedziała: „Wandas, ty się nigdy nie wybieraj na coś co jest związane z geografią", a tymczasem maturę zdawałam z geografii, studiowałam zarządzanie w turystyce na UJ. Jestem licencjonowanym pilotem wycieczek zagranicznych, rezydentem, piszę artykuły podróżnicze - a więc, to wszystko jest związane z geografią. Może przez to, że Pani Nowak tak mnie zdemobilizowała ja odreagowałam to pozytywnie. Taki „kop" do działania. Z języka angielskiego pamiętam Panią Janinę Fitrzyk i bliskie spotkanie z biegnącą myszą w sali numer 5. To była lekcja śmiechu. Od chemii była Pani Urszula Gołębiowska, a od muzyki, plastyki Stanisława Kowal. Natomiast od biologii była Pani Włoch, dobra nauczycielka i dobry człowiek. Równie ważny był ksiądz Władysław Jewiarz. Byliśmy pierwszym rocznikiem, który miał I Komunię Święta w koźmickim kościele u góry.
Pamiętam budynek szkoły ze skrzypiącymi schodami na strych, gdzie były zmagazynowane sanki. Tam mógł wyjść tylko nauczyciel, który wydawał uczniom sanki. Pamiętam okres budowy gimnazjum, oraz też ten okres kiedy nic się nie działo a teren był zabarykadowany. Tam wchodzili uczniowie i robili głupie żarty np. ktoś w Michała Hyżego uderzył kasztanem w oko i potem był dłuższy czas nieobecny w szkole. Moje ulubione lekcje z wf-tu to jazda na sankach z górki przed szkołą. Najlepsze lekcje - szachy z Panem Jurkiem Cholewą. Na zajęcia szachowe do Domu Kultury zaprowadziła mnie Ania Chlebda. Tam przyszłam i na długie lata zostałam, bo szachy, to gra, która uczy logicznego myślenia. Parę turniejów wygrałam, zdobyłam uprawnienia sędziego szachowego. W szkole pod patronatem Diecezjalnego Klubu „Kinga" prowadziłam Kółko Szachowe. Księgową przez 7 lat w Dekanalnym Klubie „Kinga" była moja sąsiadka, Ewa Woźniak. Uczestniczyłam w I Turnieju Szachowym w Dobczycach. Do Dobczyc jechaliśmy z Panem Jurkiem na rowerach. Te turnieje trwają do dziś.
Z przedszkola i szkoły podstawowej posiadam szereg pamiątek m.in. dyplomy, świadectwa, w tym oddzielne z nauki religii podpisane przez ks. Jewiarza."
Kazimierz Windak: „W Koźmicach jest dziadek, który sponsoruje wnuka rozwijającego się w tenisie."
Jerzy Cholewa: „Dziś drodzy Państwo koźmiczanin, szachista, Tomek Nawalany gra w Jastrzębiej Górze o tytuł Mistrza Polski do lat 10. ciu.
Odnośnie Lidki Wandas, to się do tej pory druga taka w Koźmicach się nie trafiła, żeby miała taka werwę, taką organizację w sobie i tyle dobrego dla koleżanek, kolegów zrobiła m.in. w Dekanalnym Klubie „Kinga".
Jadwiga Duda: „Lidka jest otwarta na innych ludzi. Gdy w Bibliotece w Wieliczce odrodziło się po 50. latach przerwy Akademickie Koło Wieliczan była jego prezesem. Ona podjęła trud organizacji zajęć dla licealistów i gimnazjalistów, którzy chcieli być społecznymi przewodnikami po Wieliczce. Jako przewodnicy jeździli z turystami na meleksach i oprowadzali po Wieliczce."
Lidia Wandas: „Moim sąsiadem w Koźmicach był Paweł Kurowski, genialny, młody zdolny artysta. Pracuje w wielickiej kopalni. Jest autorem pięknych szopek i rysunków wielickiej kopalni.
Drugim takim uczniem, który w mojej klasie miał swoje zdanie, był �?ukasz Porąbka, grał na organach. Obecnie jest Ojcem w Zakonie Pijarów i przebywa w Jeleniej Górze - Cieplicach. Pisze doktorat we Wrocławiu.
Kolejnym ciekawym absolwentem naszej szkoły jest Tomasz Wandas, który studiuje na czwartym roku Seminarium Duchownego, jest redaktorem naczelnym pisma franciszkańskiego FBI (Franciszkański Biuletyn Informacyjny).
Aktualnie w Koźmicach prowadzę Biuro Organizacji Imprez Turystycznych. Organizuję śluby dla Polaków za granicą i śluby dla obcokrajowców, par mieszanych. w Polsce. Przygotowuję doktorat na UJ na temat przedsiębiorczości oraz marki. Hobbistycznie ruszam z nowym projektem w kwietniu - będziemy wspierać i promować kobiety przedsiębiorcze, które zaczynają działać w obszarze biznesu.
Tu w Koźmicach w byłym Domu Kultury - mamy piękną salę i można ją wykorzystać, stworzyć stowarzyszenie czy fundację, organizować wesela i zarabiać na wynajmie.
Kazimierz Windak: „Ta sala jest w tej chwili do dyspozycji szkoły i przedszkola. Trzeba planować budowę nowego przedszkola. W tym roku były tu organizowane: Dzień Babci i Dzień Dziadka."
Jadwiga Duda: „Dziękuję Państwu za przybycie i wypowiedzi. Prelegentom wręczam kwiaty i upominki.
Panu Sołtysowi wręczam zeszyt 151 „Biblioteczki Wielickiej", który opracowałam po 206 spotkaniu z cyklu „Wieliczka-Wieliczanie" pt. „W 70. rocznicę zakończenia II wojny światowej (1945 - 2015) - Pamiętamy!". W zeszycie tym znajduje się m.in. wypowiedź Andrzeja Pasuli, koźmiczanina, badacza dziejów lokalnych - „Koniec II wojny światowej w Koźmicach". Zachęcam do pożyczenia zeszytu w koźmickiej bibliotece i zapoznania się z jego treścią.
Zapraszam wszystkich do Centrum Kultury i Turystyki w Wieliczce w dniu 17. 03.(wtorek) na godz. 16. 15 na 13 spotkanie z cyklu „Prawnik radzi" pt. „Jak napisać testament?", które poprowadzi mgr prawa Jadwiga Kowal, Powiatowy Rzecznik Konsumentów i na 17.00-tą na 82 spotkanie z cyklu „Dla zdrowia wieliczan" pt. „Dbajmy o płuca i oskrzela" - prelekcję lek. med. Czesława Szeląga oraz 25. 03 (środa) na godz. 16.00-tą do sali „Magistrat" na 208 spotkanie „Wieliczka-Wieliczanie" 16.te z serii: „W nauce i wiedzy", którego bohaterem będzie wieliczanin, profesor, lekarz medycyny Marek Radomski, farmakolog Trynity College w Dublinie i dyrektor ds. Nauki w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Wygłosi pogadankę pt. „Nanomedycyna - nauka o małych cząsteczkach, o wielkim znaczeniu." Zapraszam do udziału w tych wydarzeniach.
Dziękuję szczególnie Panu Sołtysowi za rozwieszenie afiszy na tablicach we wsi i przygotowanie sali na spotkanie oraz Paniom z KGW za przygotowanie poczęstunku. Tradycyjnie na zakończenie spotkani zaśpiewano „Barkę" po czym. J. Duda życzyła wszystkim radosnego przeżywania Świąt Wielkanocnych, smacznego święconego i mokrego Dyngusa. Zaprosiła na 14 spotkanie „Koźmice - Koźmiczanie", które odbędzie się 12 kwietnia o godz. 16.00-ej.
29 marca br. podczas I Śniadania Koźmickiego zorganizowanego w Gimnazjum rozmawiałam z Elżbietą Obal-Dyrek, dyrektor, Wiolettą Włoch, wicedyrektor, informatykiem szkoły w sprawie opracowania historii placówki. Uzyskałam informację, że - będzie się robić. Gdy zapytałam jednego z uczniów, czy wie kiedy ta szkoła powstała?. Odpowiedział, że nie wie. Wówczas powiedziałam mu, że szkołę otwarto 1 września 2000 r. Na co on odpowiedział: „Ja urodziłem się w 2000 roku."
Opracowała Jadwiga Duda