19 spotkanie „Koźmice-Koźmiczanie" w dniu 6. 12. 2015 r
6 grudnia (niedziela) 2015 r. o godz. 16.00-ej w Koźmicach Wielkich w sali widowiskowej byłego Domu Kultury rozpoczęło się 19 spotkanie z cyklu „Koźmice-Koźmiczanie" pt. „Szkoło, szkoło, gdy Cię wspominam...Niech żyje nam Górniczy Stan!"
Program spotkania opracowała i spotkanie prowadziła Jadwiga Duda, prezes Stowarzyszenia „Klub Przyjaciół Wieliczki", Koźmiczanin roku 2013 r. Z okazji Barbórki - Święta Górnika, które było w Wieliczce 4 grudnia - postanowiła 19 spotkanie dedykować absolwentom Szkoły Podstawowej w Koźmicach Wielkich, którzy pracowali w Kopalni Soli w Wieliczce i innych kopalniach.
Powitała zebranych a szczególnie prelegentów: górników, seniora lat 92 Antoniego Windaka, Waldemara Pirowskiego, Władysława Stachurę, Kazimierza Windaka oraz Helenę Szymaczek, Mieczysława Dańdę, Jerzego Cholewę.
Poinformowała, że przebieg uroczystości jest nagrywany na dyktafon, fotografowany przez Dorotę Corę, Jerzego Cholewę i prowadzącą. Nagranie jest podstawą do opracowania niniejszej relacji.
Wszyscy zaśpiewali pieśni: „Jeszcze Polska nie zginęła", „Rotę", „Hymn górniczy", którego pierwszą zwrotkę i refren cytuję. Teksty pieśni na ekranie wyświetlał Pan Sołtys, Kazimierz Windak.
Górniczy Stan, hej, niech nam żyje.
Niech żyje nam Górniczy Stan!
Bo choć przed nami dzienne światło kryje,
Toć dla Ojczyzny trud ten jest nam dan.
Refren: „Boć synowi podziemnych czarnych światów
Każdy chętnie poda swą dłoń.
Niech żyje nam Górniczy Stan,
Górniczy Stan niech żyje nam....
Prowadząca spotkanie zaprezentowała zebranym „Śpiewnik pieśni górniczych" wydany przez Urząd Miasta i Gminy Wieliczka oraz zeszyt 160 „Biblioteczki Wielickiej”, który opracowała po 216 spotkaniu z cyklu „Wieliczka-Wieliczanie” pt. „Duchowieństwo wielickie w XIX i XX wieku.” Zwróciła uwagę, że są w nim zawarte informacje o kapłanach pochodzących z Koźmic Wielkich: ks. Franciszku Ciaptaczu, ks. Franciszku Kapuście, ks. Franciszku Sitce, ks. Klemensie Tatarze, ks. Ludwiku Michaliku.
Zaprosiła zebranych na 217 spotkanie z cyklu „Wieliczka-Wieliczanie" 13 z serii „We dwoje 50 lat i więcej...Wielickie rodziny", które odbędzie się 30.12. b.r. o godz.16.00-tej w Urzędzie Miasta i Gminy Wieliczka, w sali „Magistrat" - prezentując afisz na to spotkanie.
Ponieważ O. Ludwik Kurowski, OFM, kapelan Kopalni Soli „Wieliczka", który miał wygłosić pierwszą prelekcja pt. „Patroni braci górniczej" jeszcze nie przybył na spotkanie przedstawiła zebranym ilustracje obrazów, rzeźb przedstawiających patronów górniczych z kościoła św. Klemensa w Wieliczce: świętych: Klemensa, Barbary, z kościoła pw. św. Franciszka z Asyżu: Kingi, Antoniego, z kaplicy św. Kingi w kopalni - z ołtarza głównego, figurę św. Kingi z soli dłuta Józefa Markowskiego.
Zaprosiła do wypowiedzi Panią Helenę Szymaczek, która przedstawiła wspomnienie o swoim dziadku Antonim Tatarze, górniku wielickiej kopalni soli.
Helena Szymaczek: „Antoni Tatara - górnik (1890 -1984).
Antoni Tatara urodził się 13 lipca 1890 r. w Koźmicach Wielkich, obecnie jest to przysiółek Kopce 2. Miał sześcioro rodzeństwa, z których wiek dojrzały osiągnęło dwoje: ks. Kanonik Klemens Tatara i Ludwik Tatara- absolwent Politechniki Lwowskiej. W 1905 roku, jego ojciec Jan zginął w wojnie rosyjskiej, i od tej pory Antoni opiekował się Matką i sześcioletnim bratem Ludwikiem. Jako młody chłopak zatrudnił się w Wielickich Salinach. Niedługo potem został powołany do służby w wojsku austriackim. Tam dosłużył się stopnia oficera i po wybuchu I Wojny Światowej wyruszył ze swoim oddziałem na front. Po przegranej potyczce z oddziałem rosyjskim w okolicach Kielc, dostał się do niewoli. Wraz z całym oddziałem został wywieziony na Syberię w okolice Irkucka. Podróż do miejsca zesłania trwała 32 dni: 26 pociągiem i 6 dni kibitkami. Wysadzono ich w lesie i pozostawiono samych sobie. Straży nie było, bo i gdzie mieli uciekać? Mieszkali w ziemiankach. Ich zadaniem było wyrąbywanie lasów na opał dla kolei transsyberyjskiej. Pociąg co jakiś czas przejeżdżał tamtędy, zabierał przygotowany opał. Z pociągu czasem zrzucano im worki z jedzeniem. Był to suchy prowiant, a o resztę musieli sami zadbać. Nie mieli broni, wokół pełno dzikiej zwierzyny. Po rewolucji październikowej dostali propozycję - „Jak chcecie to możecie na własną rękę wracać do swoich domów". Trudno sobie wyobrazić jak ciężki to był powrót. Trzeba było iść nocą, aby nie spotkać zarówno czerwonych, jak i białych żołnierzy rosyjskich - najpierw strzelali a potem pytali kto ty jesteś? W dzień ukrywali się w chutorach, zarabiając na kawałek chleba. Podróż trwała około półtora roku, był to dystans około 6000 km. W końcu dotarł do Lwowa, a stamtąd pociągiem do Krakowa. Razem z Antonim Tatarą z Syberii wracało dwóch Słowaków i Chorwat. Byli to koledzy z wojska. We Lwowie się pożegnali i każdy udał się w swoją stronę. Jeden ze Słowaków był potem na weselu Antoniego Tatary. Antoni Tatara niedługo po powrocie ożenił się z Anną Rzepówną i na drugi dzień po ślubie wrócił do pracy w wielickiej kopalni, gdzie pracował do emerytury. Do pracy miał około 7 kilometrów, bowiem po ślubie przeprowadził się do żony na Bugaj. Pamiętam, jak opowiadał, że aby zdążyć na szychtę na godzinę 6-tą, wychodził z domu po 4 godzinie. Ale nie szedł sam, bo całe zastępy górników maszerowały do kopalni, jeszcze z dalsza, podobno nawet z okolic Dobczyc. Małżeństwo mojego Dziadka zostało zaaranżowane przez dwóch Księży, o których była mowa na poprzednim spotkaniu „Koźmice-Koźmiczanie": ks. Klemensa Tatarę i ks. Franciszka Sitko. Jeden z nich miał siostrzenicę- posażną jedynaczkę, zaś drugi- brata, co dopiero wrócił z syberyjskiej niewoli. Panowie się „dogadali", rodzice dali przyzwolenie i niedługo po tym odbył się ślub. A potem przyszła prawdziwa, piękna i dozgonna miłość. Małżonkowie przeżyli ze sobą 60 lat. Dochowali się czterech córek, dziewięcioro wnuków i trzydzieści czworo prawnuków.
Mój dziadek, mimo, że nie był wykształcony jak jego bracia, bo ktoś musiał zostać na gospodarstwie, był człowiekiem światłym, otwartym na wszelkie nowości. Zbudował nowy, trójpoziomowy młyn, walce do mielenia sprowadził z Wiednia. Tuż przed drugą wojną chciał zmienić napęd młyna z wodnego na elektryczny. W tym celu razem z właścicielem drugiego młyna panem Mitanem zbudował linię średniego napięcia z Wieliczki do Koźmic. Linię tą zaprojektował jego brat - inżynier elektryk Ludwik Tatara, absolwent Politechniki Lwowskiej. Był bardzo pobożny. Jak niedawno opowiadała mi jedna z Jego córek, co roku w sierpniu szedł pieszo na odpust do Kalwarii. Gdy miał 70 lat jechał do Kalwarii na pielgrzymkę pociągiem. Pamiętam jedną taka pielgrzymkę, kiedy nie miał kto z nim jechać a- bano się by sam pojechał, pojechałam z nimi miałam go pilnować. Tymczasem podczas długiej mszy św. ja zemdlałam - on mnie pilnował. Pracował ciężko przez całe życie, bo oprócz pracy w kopalni, miał duże gospodarstwo, młyn i staw rybny. Z tym młynem wiąże się wydarzenie, które mogło zakończyć się tragicznie dla mojego Dziadka. Otóż po wojnie, kiedy nastały czasy komunistyczne, zaplombowano mu młyn, nie wolno mu było mielić zboża. Dziadek, który tak łatwo się nie poddawał, a przeszedł wiele w życiu, zdenerwował się i zdjął plomby, bo jakże to z własnego młyna nie może korzystać? Niestety prawie natychmiast został aresztowany, osadzony w więzieniu w Krakowie na Montelupich z groźbą zesłania do sowieckiego łagru. Jakimś cudem udało się uwolnić go od tej tragedii (podobno staraniem ks. Klemensa Tatary). Nieraz powtarzał, że udało mu się wrócić z Syberii, ale tym razem chyba by się nie udało.
W czasie okupacji, w swoim gospodarstwie położonym w kotlinie, z dala od innych gospodarstw, udzielał schronienia profesorom uczelni krakowskich i ich rodzinom, którzy uciekali przed łapankami. Między innymi w domu na Bugaju przebywał profesor AGH - Józef Kalisz z siostrą, profesor Adam Chmiel z UJ z synem i żoną. W razie niebezpieczeństwa w stodole była przygotowana dla nich kryjówka.
Antoni Tatara po przejściu na emeryturę całkowicie poświęcił się pracy w swoim gospodarstwie. Był wspaniałym mężem, ojcem, dziadkiem i pradziadkiem. Zmarł w Wielki Piątek -20 kwietnia 1984 roku. Żył 94 lata. Spoczywa na cmentarzu w Gorzkowie, w grobowcu rodzinnym Rzepów, Tatarów, Piorowskich."
Pani Helena po przedstawieniu biografii Antoniego Tatary przedstawiła fotografie z nim związane:
1. Fotografia, na której z lewej strony jest dom w Koźmicach Wielkich w którym mieszkał Antoni Tatara, a z prawej dom który wybudował dla swojej matki. Była to leśniczówka sprowadzona z okolic Zawoi. Tam ją rozebrano i w częściach przywieziono do Koźmic gdzie ją zestawiono.
2. Fotografia ślubna Antoniego Tatary i jego młodej żony Anny Rzepy.
3. Fotografia z wojska. Antoni Tatara (w czapce) z oddziałem.
4. Państwo Anna i Antoni Tatarowie w 1927 r. Wiem że z 1927 r. bo na nim jest ich najmłodsza córka urodzona w 1925 r., która ma 2 lata.
5. Fotografia jego z czasów okupacji.
6. Fotografia domu na Bugaju, nowy młyn, który Antoni Tatara wybudował swoim teściem Rzepą. Tu stoi dziadek, obok jego żona i czwórka dzieci, jego teść Rzepa i teściowa Rzepowa.
7. Fotografia rodziny Tatarów z 1927 r.
8. Fotografia nieznanego górnika w mundurze
9. Fotografia profesora Kalisza z siostrą
10. Fotografia „Regulaminu służbowego dla robotników c. k. Zarządu Salinarnego w Wieliczce. Ważny od 1.12.1911 r. z podpisem jego właściciela - „Tatara Antoni."
11. Fotografia z 3.08. 1945 r. na niej rodzina Tatarów i Rzepów. To pradziadek Jan Rzepa, teściowa Maria Rzepa, Anna Rzepa - jego żona, Antoni Tatra z nieodłączną lufką (całe życie palił, a pod koniec życia dzielił papierosa na trzy części, bo musiał palić), prof. Kalisz i jego trzy córki.
12. Fotografia z 1941 r. a na niej mój tatuś i mamusia.
13. Fotografia z 1927 r. Rodzina Tatarów. Państwo Tatarowie i ich cztery córki: Helena, najmniejsza, Ludwika trochę większa, Janina potem za mężem Pirowska, i moja mama Wiktoria, później Surówkowa.
14. Fotografia córek Antoniego Tatary : Ludwika, Janina, Rozalia, Helena w dniu ślubu moich rodziców.
Jadwiga Duda: „Dziękuję pani Helenie Szymaczek za prezentację biografii i fotografii dziadka Antoniego Tatary. Ponieważ brat Antoniego, Ludwik był absolwentem Politechniki we Lwowie mam prośbę do Pani o przygotowanie jego biografii i przedstawienie jej na jednym ze spotkań „Koźmice-Koźmiczanie". Uprzejmie Państwa proszę o powstanie i wspólną modlitwę w intencji ś. p. górnika Antoniego Tatary.
Zebrani odmówili: Ojcze nasz, Zdrowaś Mario i Wieczne odpoczywanie...
O. Ludwik Kurowski, OFM, kapelan, kustosz Kopalni Soli „Wieliczka" - prelekcja pt. „Patroni braci górniczej".
„Przepraszam za spóźnienie. Dziś świętego Mikołaja, który jest m.in. patronem górniczego miasta Bochni i kościoła parafialnego w tym mieście.
W piątek obchodziliśmy wspomnienie świętej Barbary, patronki górników. W naszej kopalni, w kaplicy św. Kingi dla górników została odprawiona Msza święta, podczas której ks. biskup Jan Szkodoń wygłosił homilię. Z okazji Barbórki ks. kardynał Stanisław Dziwisz przesłał górnikom list.
W kopalni co roku przeżywamy uroczystość w grudniu - świętej Barbary i w lipcu - świętej Kingi, patronek górniczych.
We wnętrzu Ziemi człowiek jest tylko gościem. W nieznanym, pozbawionym słońca świecie obecność Boga to naturalne i szczere pragnienie. „Szczęść Boże" - od zawsze wieliccy górnicy pozdrawiają się tymi słowami.
Na przestrzeni wieków (XVI-XX w.) w Kopalni Soli „Wieliczka" istniało ponad 40 miejsc i obiektów sakralnych. Niekiedy prosty krzyż, innym razem w pełni wyposażona kaplica - wyrzeźbione w drewnie, wykute w soli przez utalentowanych górników po dziś dzień skłaniają do refleksji i modlitwy.
Obiekty sakralne często „wędrowały" wraz z górnikami, którzy przenosili się w kolejne miejsca eksploatacji. Kaplice takie jak ta dedykowana św. Antoniemu lub św. Janowi powstawały w pobliżu szybów dziennych, przy ważnych szlakach komunikacyjnych. Każdego ranka udający się do pracy górnicy uczestniczyli w podziemnej mszy św. Pobożny ten zwyczaj zniosły w XVIII wieku reformy józefińskie, które pozwoliły odprawiać w kopalni jedynie dwa uroczyste nabożeństwa na rok.
Górnicze wiara i nadzieja pomyślnie przetrwały zabory, przetrwały również czasy komunistyczne. Obecnie msze św. odprawiane są w kaplicy św. Kingi w każdą niedzielę. Szczególnie uroczysty charakter mają liturgie z okazji wspomnienia św. Kingi (24 lipca) oraz Barbórki. Każdego roku wśród soli odbywa się również Pasterka - zgodnie z górniczą tradycją w wigilijny poranek, co czyni ją pierwszą Pasterką w Polsce. W kaplicy św. Kingi oraz św. Jana można też wziąć ślub, sól zaś nie tylko dodaje uroczystości blasku, ale też nawiązuje do biblijnego zalecenia, by chrześcijanie byli solą Ziemi.
Przy tworzeniu kaplic górnicy używali drewna oraz soli. Sól nad drewnem miała tę przewagę, że skutecznie opierała się pożarom. Ani tradycja ustna, ani dokumenty nie przechowały nazwisk pierwszych górników rzeźbiarzy. Współcześni artyści nie są już anonimowi. Kontynuują dzieło swoich poprzedników, realizując kolejne projekty rzeźbiarskie m.in. w kaplicy św. Kingi.
Znajdujące się na Trasie Turystycznej kaplice i obiekty sakralne układają się w unikatowy podziemny szlak pielgrzymkowy „Szczęść Boże". Szlak został poświęcony przez J. E. Księdza Kardynała Stanisława Dziwisza 6 stycznia 2010 roku.
Żywoty i biogramy świętych - patroni górników
Św. Kunegunda zwana Kingą urodziła się w roku 1234, była dzieckiem króla Węgier Beli IV i Marii Laskaris, córki cesarza greckiego Teodora I. Pochodząca z możnej i silnej dynastii Arpadów, Kinga poślubiła Bolesława V Wstydliwego, księcia krakowsko-sandomierskiego. Czasy panowania tej książęcej pary były bardzo trudnym okresem dla Polski, osłabionej rozbiciem dzielnicowym, pozbawionej silnej władzy królewskiej. Kinga dbała o pomyślność duchową i materialną swojej nowej ojczyzny. Swoimi staraniami przyczyniła się do kanonizacji św. Stanisława biskupa i męczennika , która miała miejsce w Asyżu, 17 września 1253 roku. Jej to również przypisywane jest odkrycie soli kamiennej w Małopolsce. Kinga wyróżniała się od najmłodszych lat miłosierdziem i hojnością. Znaczną część swojego posagu przeznaczyła na żołd dla rycerstwa oraz na odbudowę państwa po niszczycielskich najazdach tatarskich. Kinga w roku 1280 ufundowała w Starym Sączu klasztor klarysek, któremu zapisała miasto oraz 28 okolicznych wiosek. W kilka lat po śmierci Bolesława osiadła w starosądeckim klasztorze, gdzie przebywała aż do śmierci w 1292 roku. Zrezygnowała z wszelkich zaszczytów i godności, służyła biednym i potrzebującym. Władała biegle łaciną i językiem polskim. Dla panien przyjmowanych do klasztornej szkoły, Kinga wprowadziła modlitwy, kazania i pieśni po polsku. Na ołtarze wyniósł ją w roku 1690 papież Aleksander VIII. W 1717 roku papież Benedykt XIII ogłosił Kingę patronką Królestwa Polskiego i Litwy. W 2007 roku ks. bs. Piotr Libera ogłosił, że św. Kinga została decyzją Stolicy Apostolskiej ustanowiona patronką polskich samorządowców. Dopełnieniem jej dokonań i wiary był akt kanonizacji przeprowadzony przez Jana Pawła II w 1999 roku. Wspomnienie liturgiczne tej świętej w Kościele katolickim obchodzone jest w dies natalis czyli 24 lipca i w Polsce ma rangę wspomnienia obowiązkowego.
Św. Barbara z Nikomedii, żyjąca w III wieku dziewica, męczennica, święta Kościoła katolickiego i prawosławnego. W ikonografii św. Barbara przedstawiana jest w z koroną. W ręku trzyma kielich i Hostię (symbol Eucharystii). Według legendy tuż przed śmiercią anioł przyniósł jej Komunię Świętą. Czasami ukazywana jest z wieżą, w której była więziona oraz z mieczem, od którego zginęła. Chociaż jej żywoty były znane od średniowiecza w całej Europie, to jednak pozostają one jedynie legendarnymi przekazami. Patronuje dobrej śmierci i trudnej pracy m.in. górników, hutników, marynarzy, rybaków, żołnierzy, kamieniarzy, więźniów i wielu innych. Orędowniczką w czasie burzy i pożarów. Św. Barbara jest również patronką Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie i archidiecezji katowickiej.
Klemens I, papież w latach ok. 91-101 zwany Apostołem pokoju , święty Kościoła katolickiego i prawosławnego. Zaliczony do Ojców Kościoła. Jest najstarszym znanym z imienia pisarzem starochrześcijański. Według tradycji był czwartym biskupem Rzymu. Około IV w. ukształtowała się tradycja mówiąca o tym, że zginął śmiercią męczeńską. Podobno cesarz Trajan zesłał go na wygnanie i kazał go wrzucić do morza z kotwicą zawieszoną u szyi. Święty męczennik Klemens I opiekuje się m.in. marynarzami, kamieniarzami, a także górnikami. Jest patronem parafii wielickiej. W ikonografii Klemens jest przedstawiany z kotwicą i rybą.
Święty Antoni z Padwy, Antoni Padewski, właśc. Fernando Martins de Bulhões, (pol. Ferdynand Bulonne) portugalski teolog, franciszkanin, święty Kościoła katolickiego, prezbiter i Doktor Kościoła (ur. 1195 r. w Lizbonie, zm. 13 czerwca 1231 r. w Arcelli k. Padwy) .
Pochodził z bogatej, szanowanej rodziny. Ochrzczono go imieniem Ferdynand. W młodości wstąpił do zakonu Kanoników Regularnych św. Augustyna. Studiował dzieła klasyków łacińskich i święte księgi. Chcąc skupić się mocniej na nauce, poprosił przełożonych o przeniesienie do Opactwa Świętego Krzyża w Coimbrze (ówczesnej stolicy Portugalii). W 1219 otrzymał święcenia kapłańskie. Kiedyś przez przypadek poznał pięciu franciszkanów podążających do Maroka, aby nauczać muzułmanów. Ferdynand był pod wrażeniem ich prostego, ubogiego, ale jakże pogodnego stylu życia. Rok później otrzymał wieści, że zginęli oni śmiercią męczeńską. W 1220 opuścił zakon kanoników regularnych św. Augustyna i wstąpił do zakonu franciszkanów (Zakon Braci Mniejszych) z nadzieją wyjazdu na misje do Maroka i poniesienia tam śmierci męczeńskiej za głoszenie Ewangelii. W zakonie franciszkańskim przyjął imię Antoni i rozpoczął studiowanie myśli św. Franciszka, Pisma Świętego, udzielał się w pracy duszpasterskiej i kaznodziejskiej. Jego kazania stały się sławne. Szczególny dar wymowy gromadził przy nim wielkie tłumy. Wkrótce wyruszył do Maroka, aby tam nauczać. Jednak choroba nie pozwoliła mu kontynuować podróży. Podjął pracę w przytułku dla ubogich w Monte Paolo w pobliżu Forlì we Włoszech. Następnie przełożeni wysłali go w celu głoszenia Ewangelii w Lombardii. Antoni pracował jako wykładowca na uniwersytetach w Montpellier i Tuluzie. Pracował też jako wysłannik kapituły do papieża Grzegorza IX, który nazwał jego kazania szkatułką Biblii i nakazał mu pisać kazania na dni świąt. 30 maja 1227 mianowano go prowincjałem obszaru Emilia-Romania. Przez trzy kolejne lata Antoni pisał kazania niedzielne. W czerwcu 1230 papież zwolnił go z tych obowiązków. Antoni osiadł w klasztorze Świętej Marii w Padwie. Następnego roku ciężko zachorował na puchlinę wodną i zmarł mając 36 lat.
Za życia zwano go młotem na heretyków. Był jednym z najbardziej cenionych kaznodziei XIII w.; elokwentny, ze świetną pamięcią, szeroką wiedzą i silnym, czystym głosem. Wierni uznają, że pewnej nocy Dzieciątko Jezus nawiedziło Antoniego i ucałowało go zapewniając o miłości Boga. Z tej przyczyny święty jest przedstawiany z małym Jezusem z Nazaretu na ręku.
W Polsce święty cieszy się szczególnym kultem w Jaśle (w Sanktuarium Jego imienia), Leżajsku, Przeworsku, Radecznicy, gdzie mieszczą się klasztory oo. Bernardynów oraz Brodnicy, gdzie jest patronem miasta. Św. Antoni od dawna był czczony w kręgu zakonów franciszkańskich. Przez górników był czczony głównie jako patron zaginionych i zagubionych w wyrobiskach kopalnianych. Uciekano się do niego w wypadku zawału i konieczności poszukiwana drogi wyjścia. Zwracali się do niego o orędownictwo również ci, którzy poszukiwali nowych złóż i pól eksploatacji. Szczególnym wyrazem kultu tego świętego było założenie w wielickiej kopalni kaplicy Jemu poświęconej. O kulcie św. Antoniego jako górniczego patrona może świadczyć także fakt, że jego imię nosił górniczy szpital w Bochni.
Proces kanonizacyjny św. Antoniego był najkrótszym w historii Kościoła katolickiego, kanonizowany 30 maja 1232 r. przez papieża Grzegorza IX (ogłoszony świętym 352 dni po śmierci). 16 stycznia 1946 r. papież Pius XII ogłosił go Doktorem Kościoła.
Święty Antoni jest patronem osób i rzeczy zaginionych, wielu miast (m.in. Lizbony, Padwy, w Polsce - m.in.: Lublina, Rybnika, Jasła), parafii oraz kościołów na całym świecie, franciszkanów, antoninek oraz wielu bractw; dzieci, górników, małżeństw, narzeczonych, położnic, ubogich, podróżnych. W ikonografii św. Antoni przedstawiany jest w habicie franciszkańskim; nieraz głosi kazanie, czasami trzyma Dziecię Jezus. Jego atrybutami są: księga, lilia, serce, ogień - symbol gorliwości, bochen chleba, osioł i ryba. Jego wspomnienie i święto w Kościele katolickim obchodzone jest w dzienną rocznicę śmierci (13 czerwca) i szczególnie hucznie jest obchodzone w Lizbonie.
Jan Paweł II, święty Kościoła katolickiego, przed wyborem na papieża Karol Józef Wojtyła (1920-2005) Najwyższy Kapłan Kościoła katolickiego, głowa Państwa Watykańskiego, prymas Włoch, Arcybiskup Metropolita Prowincji Rzymskiej. Wcześniej metropolita krakowski, biskup, arcybiskup i kardynał, zastępca przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, profesor, doktor habilitowany, pedagog, poliglota, filozof i mistyk, aktor, dramatopisarz, poeta.
Urodził się 18 maja w Wadowicach w niezamożnej rodzinie. Był synem Karola Wojtyły, urzędnika wojskowego i Emilii z Kaczorowskich. Jego matka zmarła, kiedy miał 9 lat. W 1930 r. rozpoczął naukę w I Gimnazjum Męskim im. Marcina Wadowity. W 1932 r. umarł jego starszy brat - Edmund, który był lekarzem. W 1938 r. zdał egzaminy dojrzałości i przeniósł się wraz z ojcem do Krakowa, gdzie rozpoczął studia polonistyczne na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Musiał je jednak przerwać z powodu wojny, w czasie której pracował fizycznie, m.in. w kamieniołomie i w zakładach sodowych Solvay. W lutym 1941 r. po długiej chorobie zmarł jego ojciec. W 1942 r. rozpoczął tajne studia teologiczne w seminarium duchownym, a potem na Wydziale Teologii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zaraz po wojnie pracował na uczelni jako asystent i prowadził seminaria z historii dogmatu. W 1946 r. został wyświęcony na księdza przez kardynał A. Sapiehę i wyjechał do Rzymu na studia w Papieskim Uniwersytecie św. Tomasza z Akwinu. W 1948 r. otrzymał stopień doktora i został skierowany do parafii w Niegowici, gdzie był wikariuszem i katechetą. W 1949 r. przeniesiono go do parafii św. Floriana w Krakowie. W 1953 r przedstawił rozprawę habilitacyjną z zakresu etyki. Potem wykładał na KUL-u. W 1958 r. został biskupem tytularnym Ombii i biskupem pomocniczym Krakowa. Uczestniczył w obradach Soboru Watykańskiego II. W 1963 r. został arcybiskupem metropolitą krakowskim. W 1967 r. Paweł VI kreował go na kardynała. W latach 1969-1978 był zastępcą przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. Jeszcze przed rozpoczęciem pontyfikatu napisał kilkanaście książek. Od młodości tworzył poezje i dramaty. Swoje utwory publikował w prasie katolickiej pod pseudonimami Andrzej Jawień, AJ, Piotr Jasień i Stanisław Andrzej Gruda. Współpracował z „Tygodnikiem Powszechnym" i „Znakiem". Jego najważniejszą książka filozoficzną była praca pt. „Osoba i czyn".
16 października 1978 r. wybrany został na 264. papieża i przybrał imię Jan Paweł II. Był pierwszym papieżem z Europy Wschodniej i pierwszym od 4,5 wieku biskupem Rzymu, nie będącym Włochem. Przewodził Kościołowi Katolickiemu przez 26 i pół roku. 13 maja 1981 został postrzelony przez zamachowca na Placu św. Piotra i przeżył tylko dzięki szybkiej operacji. Do pełni zdrowia nigdy nie wrócił i cierpiał z powodu dolegliwości będących następstwem tego zamachu. Mimo to prowadził wyjątkowo aktywny tryb życia. Ogłosił 1820 błogosławionych i świętych. Kreował 232 kardynałów. Wydał 14 encyklik i napisał ponad 40 listów apostolskich. Odbył 104 podróże zagraniczne, w tym osiem do Polski. Odprawił setki masowych mszy, spotykał się z duchownymi innych religii, jako pierwszy papież odwiedził synagogę i meczet. Brał też udział w przedsięwzięciach artystycznych: koncertach, występach zespołów, projekcjach filmowych. Wydał książki, które zdobyły wielką popularność: „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich", „Odkupienie ciała a sakramentalność małżeństwa", „Przekroczyć prób nadziei", „Dar i Tajemnica", „Tryptyk rzymski", „Wstańcie, chodźmy!", „Pamięć i tożsamość".
Przez ostatnich kilkanaście lat życia cierpiał na postępującą chorobę Parkinsona, mimo to funkcję papieża pełnił aż do śmierci. Zmarł 2 kwietnia 2005 r. Jego grób znajduje się w Bazylice św. Piotra w Watykanie.
Proces beatyfikacyjny rozpoczął się już miesiąc po pogrzebie, a zakończył 1 maja 2011 r. Kanonizacja nastąpiła 27 kwietnia 2014 r. Papież Franciszek ogłosił św. Jana Pawła II patronem rodzin.
Pięknie, że w Koźmicach organizujecie spotkania „Koźmice-Koźmiczanie". To jest budowanie wspólnoty, co jest tak ważne dzisiaj. Jesteście razem i rozmawiacie.
Pamiętam jak byłem dzieckiem, to wystarczył akordeon, beczka piwa - wielu ludzi przychodziło, rozmawiało, cieszyło się. A dziś o takie spotkania jest trudno. Ważnym dziś jest żeby rodzinnie się spotykać, pomagać sobie.
Niech Święta Kinga rządzi i kieruje. Szczęść Boże".
Zebrani wystąpienie o. Ludwika nagrodzili brawami.
Helena Szymaczek: „Chciałam dodać jeszcze coś do biogramu mojego dziadka Antoniego Tatary. O tej historii zaplombowania młyna i uwięzieniu go przez władze komunistyczne po wojnie dziadek nigdy nie wspominał. Opowiedział to mojemu bratu Andrzejowi Surówce w przedostatnią noc swojego życia."
Jadwiga Duda: „Panie Andrzeju bardzo proszę o uzupełnienie wypowiedzi siostry i wspomnienie o swojej pracy w Kopalni Soli „Wieliczka"
Andrzej Surówka: „Wspomnę moją ostatnia rozmowę z dziadkiem Antonim Tatara.
Kiedy dziadek Tatara był już bardzo słaby, rodzina czuwała przy nim w nocy. Ja wtedy pracowałem w kopalni na nocną zmianę, wziąłem jeden dzień urlopu i byłem przy dziadku całą noc z Wielkiej Środy na Wielki Czwartek. Dziadek sprawiał wrażenie jakby mu się poprawiło i przez cała noc rozmawialiśmy do białego rana. W rozmowie tej opowiedział mi całe swoje życie,
opowiadał o pracy w Kopalni Soli, jak został powołany do wojska w armii austriackiej. Jak podczas walki z armią rosyjska pod Kielcami dostał się do niewoli z całym swoim oddziałem, a potem cała droga zesłania na Syberię. Opowiadał o warunkach w jakich przebywał wraz ze swoimi żołnierzami, o zimie i lecie na Syberii, o przyrodzie syberyjskiej, o dwóch wielkich rzekach, które musieli pokonać wpław w drodze powrotnej, i całej drodze powrotnej do Polski Wspominał o czasach między wojennych, o budowie młyna, o okupacji i latach powojennych - dla Niego następnej okupacji. Następnego dnia, gdy wróciłem z pracy po nocnej zmianie, dziadek już nie żył, zmarł w Wielki Piątek o godzinie 5-tej.
Moja praca w Kopalni Soli w Wieliczce.
Pracę w Kopalni Soli w Wieliczce rozpocząłem w 1972 r. Na początku z braku miejsc na Dole zaproponowano mi miesiąc pracy na Powierzchni, który przedłużył się do lat 10-ciu. Pracowałem w Wydziale Przeróbki Soli -Warzelnia, początkowo w Oddziale Pomiarów i Aparatury, a następnie na paczkowarkach byłem tam brygadzistom na jednej z zmian. Ale nie ma nic złego co by na dobre nie wyszło, na Warzelni poznałem moją żonę Stanisławę, z którą później wziąłem ślub i doczekaliśmy się sześciorga dzieci. Po dziesięciu latach udało mi się przejść do pracy na Dole Kopalni do Działu Elektrycznego ponieważ moje wykształcenie to technik energetyk. Praca elektryka w kopalni jest bardzo wdzięczna. Elektryk w kopalni pracuje na wszystkich poziomach i ma możliwość dotrzeć do wszystkich miejsc w podziemiach. Dzięki temu udało mi się poznać całą kopalnię od pierwszego do dziewiątego poziomu, który jest obecnie zalany solanką. Najciekawsze to poziomy górne, tam gdzie była ręczna praca, gdzie górnicy drążyli kręte chodniki w poszukiwaniu soli, a gdy ją znaleźli wybierali wielkie komory - górne poziomy to złoże bryłowe. Tam widać ogrom pracy kilku pokoleń górników - naszych przodków. Poziomy niższe od czwartego w dół to wprowadzenie mechanizacji, wrębiarki, materiały wybuchowe, i komory ługownicze. Chociaż niektóre komory ługownicze też urzekają swoim ogromem i pięknem. Przez ostatnie osiem lat (dwie kadencje) pracy w kopalni, byłem Zakładowym Społecznym Inspektorem Pracy, może dla tego, że dobrze znałem warunki pracy na Powierzchni i Dole Kopalni załoga kopalni powierzyła mi to stanowisko. Praca Zakładowego Inspektora Pracy polega na tym aby zapewnić pracownikom wszystko co jest niezbędne do bezpiecznego wykonywania pracy. Po objęciu tego stanowiska wypadkowość w kopalni oscylowała w granicy 25 do 30 wypadków rocznie w całym zakładzie, po czterech latach spadła do 6-ciu w skali rocznej. W drugiej kadencji był taki rok gdzie w Kopalni Soli w Wieliczce nie było żadnego wypadku (podobno jedyna kopalnia w Polsce), za co na spotkaniu barbórkowym otrzymałem od Naczelnego Inspektora Pracy z Państwowej Inspekcji Pracy, medal „Zasłużony Dla Ochrony Pracy". W kopalni otrzymałem również Brązowy i Srebrny Krzyż Zasługi oraz Zasłużony dla Kopalni Soli Wieliczka. W 2003 roku nabyłem prawa do emerytury, i chociaż żal było odchodzić odszedłem na emeryturę, wychodzę z założenia że trzeba zrobić miejsce młodym. Ale tradycja górnicza została zachowana w rodzinie. Starszy syn Tomasz pracuje w Kopalni na maszynie wyciągowej, wywozi turystów z kopalni na powierzchnie. Młodszy syn Maciej pracuje za mnie w Dziale Elektrycznym Dół, jest też ratownikiem górniczym, ostatnio brał udział w dwóch akcjach ratowniczych na Śląsku, córka Katarzyna jest przewodnikiem po Kopalni, oprowadza w języku angielskim."
Jadwiga Duda: „Dziękuję za wypowiedź. Zapraszam Pana Mieczysława Dańdę do przedstawienia biogramu wujka, górnika Franciszka Domanika."
Mieczysław Dańda: „Franciszek Domanik (1924 - 1996) - wspomnienie."
Franciszek Domanik urodził się 24.12.1924 r. w Koźmicach Wielkich. W latach 1931 -1938 uczęszczał do Szkoły Podstawowej w Koźmicach Wielkich w systemie 7-letnim. W tym czasie można było ukończyć szkołę w systemie 6-letnim, siedmioletnia szkoła podstawowa upoważniała do dalszej nauki w szkole średniej. W roku szkolnym 1932/1933 w pierwszym półroczu obowiązki kierownika szkoły pełniła Pani Zofia Szaperowa, w drugim półroczu funkcję kierownika szkoły pełnił Franciszek Poniewierski. W latach tych pojawiają się nazwiska nauczycieli: pani Dębskiej, pani Heleny Stryszowskiej- Dudy, pana Fryta. W tych czasach świadectwa szkolne wystawiano i na półrocze i na koniec roku szkolnego. W latach 1938-1941- pracował na roli w gospodarstwie rodziców. W wieku 18 lat, w latach 1942-1945 pracował w Kopalni Soli w Wieliczce zwanej Żupą Solną jako robotnik przy urobku soli na przodku. Po przerwaniu pracy w kopalni w latach 1945-1947 uczęszczał do Państwowej Szkoły Górniczo-Hutniczej w Krakowie i tam 6 maja 1947 roku ukończył szkołę o programie gimnazjum ogólnokształcącego oraz odbył naukę w zakresie 3-letnieggo liceum górniczego, zdał egzamin dojrzałości i pismem z dnia 18 czerwca 1947 roku „został uznany za przygotowanego do pracy w górnictwie "- uzyskał „tytuł technika górniczego" oraz „upoważnienie do studiów w szkołach wyższych " (Świadectwo Dojrzałości Liceum Górniczego). Po ukończeniu tej szkoły średniej w 1947 roku dostał nakaz pracy do Kopalni Węgla „Viktoria" w Sobięcinie - dzisiaj dzielnica Wałbrzycha, czyli na Dolnym Śląsku. 21.08.1948 r. zawarł związek małżeński z Władysławą Kusina (urodzoną w 1926 roku). Dzięki staraniom kuzyna Stanisława Kapusty pracującego w Kopalni Węgla „Siemianowice" w Siemianowicach udało mu się zmienić miejsce pracy z Wałbrzycha na Katowice - i w 1948 roku podjął pracę w Kopalni Węgla Kamiennego „Kleofas". W Kopalni „Kleofas" przeszedł kolejne szczeble zawodowe, począwszy od zastępcy sztygara płuczki i sortowni, do stanowiska Dyrektora Naczelnego w 1958 roku. Pracując w kopalni odbywał studia inżynierskie i w 1955 roku ukończył Akademię Górniczo- Hutniczą w Krakowie uzyskując stopień inżyniera górnika. Dyrektorem Kopalni „Kleofas" był do czerwca 1967 roku do czasu przeniesienia do Kopalni „Wieczorek". Powodem przeniesienia był fakt prowadzenia przez Kopalnię budowy nowoczesnej, pierwszej w polskim górnictwie węglowym zautomatyzowanej, doświadczalnej Kopalni „Jan" do budowy której, Dyrektor Domanik jako wyróżniający się dyrektor, był w pełni przygotowany jako wspaniały i doświadczony fachowiec. Dyrektor Domanik przez całe życie podwyższał swoje wykształcenie - w latach 1965-1968 odbył na Politechnice Śląskiej w Gliwicach studia magisterskie uzyskując tytuł magistra inżyniera górnictwa. W kopalni „Wieczorek" pracował do roku 1973 i w tym roku został awansowany na stanowisko Naczelnego Inżyniera Górniczego w Katowickim Zjednoczeniu Przemysłu Węglowego. W 1975 r. powołany został jako członek stały Państwowej Rady Górnictwa. W 1980 roku przeszedł na emeryturę. Na emeryturze nadal zajmował się sprawami górnictwa jako doradca oraz Prezes Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górnictwa. Za zasługi w pracy zawodowej odznaczony został Krzyżem Kawalerskim i Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia (1971 rok ). Zmarł nagle, (będąc w dobrej kondycji) na zawał serca 29.10.1996 roku w Katowicach (3 dni po powrocie z dwutygodniowego pobytu w Koźmicach Wielkich).
Pracując w Przedsiębiorstwie Budowlanym Przemysłu Węglowego od 1970 roku w inwestycjach na Kopalni „Wieczorek" oraz Kopalni „Jan " i poznałem opinię górników o Dyrektorze Domaniku. Był bardzo szanowany przez pracowników, jako bardzo rygorystyczny dyrektor ale bardzo sprawiedliwy, uczciwy i bardzo dbający o załogę . Jako dyrektor doprowadził do uruchomienia budownictwa zarówno jednorodzinnego jak i wielorodzinnego dla pracowników. Jego odejście z kopalni do Zjednoczenia było przyjęte z wielkim żalem.
Żyje jego brat Bronisław - ma 85 lat.
Teraz przedstawię fotografie Franciszka Domanika.
1. Fotografia ze spotkania górniczego, na którym najwyższy to Franciszek Domanik.
2. Fotografia ze spotkania w cywilu - F. Domanik prowadzi naradę.
3. Fotografia z wręczenia odznaczeń - drugi z prawej. Na nim jest prawdopodobnie dyrektor Gołda rodem z Wieliczki.
4. Fotografia z górniczego spotkania. Dziękuję."
Jadwiga Duda: „Dziękuję Panu Mieczysławowi Dańdzie za prelekcję. Proszę abyśmy powstali i odmówili modlitwę „Wieczne odpoczywanie.. w intencji ś. p. Franciszka Domanika."
Zebrani pomodlili się wspólnie.
Jadwiga Duda: „Oddaję głos górnikowi Panu Władysławowi Stachurze."
Władysław Stachura: „Pana Franciszka Domanika osobiście nie znałem lecz z opowiadań mojego wujka Józefa Windaka, brata obecnego tu górnika Antoniego Windaka. Obaj razem uczęszczali do szkoły podstawowej w Koźmicach i razem wyjechali do pracy w kopalniach na Śląsku. Józef Windak był między innymi, dyrektorem w Kopalni „Ziemowit". Potem przeszedł do Jaworznicko-Mikołowskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego. Zmarł w 1995 r. Żyje jego rodzeństwo, między innymi moja mama Genowefa i wujek Antoni.
W mojej rodzinie oprócz wujków górnikiem był również mój tata, Władysław Stachura, który przepracował 34 lata pod ziemią w Kopalni Soli w Wieliczce. Pracę w kopalni rozpoczął w czasie II wojny, w okresie okupacji niemieckiej, a zakończył w 1974 r.
Ja również jestem górnikiem, urodziłem się w 1959 r. w Wieliczce. Ukończyłem Szkołę Podstawową w Koźmicach Wielkich, moimi wychowawczyniami były: Pani Helena Poznańska i Pani Maria Drobniak. Następnie ukończyłem Liceum Ogólnokształcące im. J. Matejki w Wieliczce. Studiowałem na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, po studiach wyjechałem do pracy na Śląsk. Przez 12 lat pracowałem w Kopalni Węgla Kamiennego „Siersza". Ponieważ tę kopalnię przeznaczono do likwidacji zacząłem szukać pracy gdzie indziej. Zatrudniłem się w Wyższym Urzędzie Górniczym w Katowicach i najpierw pracowałem w Okręgowym Urzędzie Górniczym w Tychach, a od 1995 r. w Okręgowym Urzędzie Górniczym w Krakowie. Tu pracuję nadal jako nadinspektor ds. górnictwa.
Chciałbym przedstawić kilka słów o polskim górnictwie. Górnictwo to dziedzina przemysłu obejmująca ogół działalności zmierzającej do wydobycia kopaliny i jej przygotowanie do zastosowania w różnych dziedzinach przemysłu. Mamy trzy rodzaje kopalń, które wydobywają kopaliny. Pierwszy to kopalnie podziemne, które wydobywają: węgiel, miedź, sól, ołów, złoto. Drugie to kopalnie odkrywkowe, które wydobywają piasek, żwir, granit wapień. Trzecie to kopalnie otworowe, które wydobywają: ropę naftową, gaz ziemny. Aktualnie w Polsce jest 37 kopalń podziemnych, w tym 30 to kopalnie węgla kamiennego, 3 - miedzi, 1 - rud cynku i ołowiu, 1 - soli, 1 - gipsu i 1 anhydrytu. Zatrudniają one około 112.000 osób, wydobycie roczne węgla sięga około 72 milionów ton. Były takie czasy w górnictwie, że rocznie wydobywano ponad 200 milionów ton węgla.
Mówi się, że w Polsce jest dużo węgla. Tymczasem wydobywa się głównie miał węglowy, my mieszkańcy, ogrzewający swoje domy węglem, potrzebujemy zwłaszcza węgla typu groszek, orzech, kostka. I z tym są czasem problemy, stąd ten typ węgla jest sprowadzany z zagranicy, między innymi z Ukrainy.
Zakładów odkrywkowych w Polsce jest około 6800 i zatrudniają one około 27000 osób. Jest również około 89 zakładów otworowych, które wydobywają między innymi: ropę i gaz, wody lecznicze, termalne i solanki.
W jaki sposób wydobywa się kopaliny w kopalniach? - głównie przy pomocy kombajnów i robót strzałowych. Roboty strzałowe prowadzone są tam, gdzie kombajn nie może sobie poradzić (np. bardzo twarde skały). Praca w kopalniach jest bardzo niebezpieczna, w niektórych kopalniach eksploatację kopalin prowadzi się na głębokości ponad 1 km od powierzchni ziemi. Górnikom pracującym pod ziemią życzy się: „tyle wyjazdów ile zjazdów". Na dole w kopalni podstawowym pozdrowieniem górniczym jest „Szczęść Boże". Przedstawiłem to w dużym uproszczeniu, ale chciałem aby wszyscy po tym dzisiejszym naszym spotkaniu mieli trochę wiedzy o naszym górnictwie. Dziękuję."
Mieczysław Dańda: „Mówi się ciągle o problemach górnictwa w Polsce., bowiem niektóre złoża już się wyczerpały. Od jakiegoś czasu przeprowadza się lepsze lub gorsze restrukturyzacje kopalń. Ostatnio zlikwidowano Kopalnie „Gotwald", „Katowice", „Murski", „Wesoła", „Staszic". Niektóre kopalnie łączy się. Likwidacja kopalń stwarza problem utraty miejsc pracy przez tysiące górników. Każda z kopalń zatrudnia średnio ok. 1500 ludzi. Znalezienie pracy zastępczej dla tylu ludzi nie jest łatwe. To jest dziś w górnictwie największy problem."
Jadwiga Duda: „Serdecznie Panom dziękuję za wypowiedzi. Oddaję głos Panu Waldemarowi Pirowskiemu, górnikowi w Kopalni Soli „Wieliczka".
Waldemar Pirowski: „Dzień dobry Państwu. Na początku zaprezentuję galowy mundur górniczy, w który biorę odział w Barbórce, różnych uroczystościach w kopalni oraz religijnych m.in. Koźmicach w procesji na Boże Ciało, w adoracji grobu Chrystusa, czy pasterce w kopalni.
Górników różnią pióropusze na czapkach: czarny pióropusz ma górnik, biały - dozór górniczy, czerwony - orkiestra górnicza, biało-czerwony - kapelmistrz, zielony - dyrektor generalny.
Pracę w Kopalni Soli „Wieliczka" rozpocząłem w 1985 r. jako pracownik transportowy przy produkcji soli na warzelni. Przechodziłem w ciągu czterech lat różne stanowiska pracy. W 1999 r. objąłem stanowisko sztygara magazynowego na warzelni. W 1992 r. doszło do wycieku wody w poprzeczni „Mina" na poziomie IV kopalni. W związku z zagrożeniem kopalni na wskutek dalszej eksploatacji soli Urząd Górniczy podjął decyzję zakończenia wydobycia soli. Wobec tego faktu warzelnia miała stopniowo zmniejszać produkcję soli, co miało związek z ograniczeniem liczby zatrudnionych w niej pracowników. W 1993 r. postanowiłem zmienić miejsce pracy w kopalni i podjąłem pracę w charakterze górnika w dziale zabezpieczenia, w którym pracowałem do 1997 r. Następnie zmieniłem dział pracy ze względu na swoje wykształcenie i rozpocząłem pracę w dziale elektrycznym - dół jako górnik elektromonter i tu pracuję do dziś. Jestem również przewodnikiem po Trasie Turystycznej i Muzeum Żup Krakowskich oraz po Trasie Górniczej.
W 1998 r. ukończyłem kurs ratownika górniczego w Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego w Jaworznie. Jestem członkiem drużyny ratowniczej Kopalnianej Stacji Ratownictwa Górniczego w Wieliczce. Obowiązkiem ratowników jest uczestniczyć w tzw. Pogotowiu górniczym, gdzie zastęp ratowników jest oddelegowany przez Kopalnię Soli „Wieliczka" do Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego w Jaworznie. Ratownicy dyżurując są gotowi do udzielania pomocy 24 godziny na dobę. Jeżeli w kopalni występuje zagrożenie życia bądź niebezpieczeństwo jej funkcjonowania to dyspozytor danej kopalni zgłasza ratownikowi dyżurnemu w OSRG w Jaworznie ten fakt. Wtedy dyżurny włącza sygnał alarmowy i wszyscy ratownicy kierują się do wozu bojowego. W ciągu 3 do 5 minut wszyscy ratownicy zbierają się w wozie bojowym, którym wyjeżdżają z całym sprzętem ratowniczym na daną kopalnię, gdzie wystąpiło zagrożenie i uczestniczą w akcji ratowniczej. Uczestniczyłem w akcjach pożarowych i zawałowych. Najniebezpieczniejszą akcją, w której uczestniczyłem była akcja pożarowa w Kopalni Węgla Kamiennego „Mysłowice-Wesoła", gdzie doszło do pożaru na wskutek zapalenia się metanu 6 października 2014 r. około godziny 21-ej. Wysoka temperatura palącego się metanu spowodowała ciężkie poparzenia skóry i dróg oddechowych u kilkunastu górników. Ratownicy i górnicy w kopalni są narażeni na różne niebezpieczeństwa ze strony górotworu. W kopalni mamy zagrożenia: zawałowe tąpaniami, wodne, pożarowe, gazowe - nie wiadomo co na górników czyha w kopalni.
Przy pomocy slajdów przedstawię Państwu wyposażenie ratownika i wozu bojowego. Kopalnia w Wieliczce liczy ok. 250 km korytarzy. Praca w niej jest inna niż gdziekolwiek na powierzchni. Stację Ratownictwa Górniczego w Wieliczce utworzono w 1913 r. w budynku nadszybia Daniłowicz. Obecnie znajduje się w pobliżu szybu Św. Kingi. Podlega ona Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego w Jaworznie. Cały sprzęt, który zabiera górnik idąc do akcji ratowniczej waży kilkadziesiąt kilogramów. Podstawą wyposażenia jest aparat tlenowy typu W-70, z którym połączona jest maska twarzowa. Mając umieszczony na plecach aparat tlenowy i maskę na twarzy możemy pracować w dymach i atmosferze nie nadającej się do oddychania. Jeżeli w kopalni występuje pożar to nie jest możliwe wykonywanie pracy przez przeciętnego górnika, ponieważ w powietrzu znajdują się gazy trujące - głównie tlenek węgla. Podczas pożaru w kopalni budowane są przez ratowników tamy izolacyjne oddzielające rejon, w którym wystąpił pożar. Natomiast podczas tąpnięcia lub zawału ratownicy używają oprócz aparatu W-70 sprzęt zawałowy. Są to podnośniki hydrauliczne, poduszki powietrzne, urządzenia firmy Holmatro np. nożycorozpieracze do cięcia lin stalowych i elementów stalowych.
W 2013 r. Kopalniana Stacja Ratownictwa Górniczego obchodziła setną rocznicę założenia. Z tej okazji odbyła się w kaplicy św. Kingi Msza św. w intencji ratowników a po niej uroczysta akademia. Wszyscy zaproszeni goście zostali odznaczeni okolicznościowym srebrnym medalem. W czasie Święta Górniczego - Barbórki nadawane są odznaczenia zasłużonym górnikom i ratownikom oraz wręczane są szpady górnicze podczas mianowania.
Za długoletnią służbę i zasługi w ratownictwie górniczym z okazji Barbórki w 2015 r. zostałem odznaczony medalem "Zasłużony Ratownik Górniczy". Tradycją górniczą jest że każdemu uczestnikowi Barbórki wręczany jest pamiątkowy kufel. Dziękuję za wysłuchanie."
Jadwiga Duda: „Szanowni Państwo jest wśród nas najstarszy w Koźmicach górnik Kopalni Soli „Wieliczka" Pan Antoni Windak przed 92 laty urodził się w Koźmicach Wielkich i tu ukończył szkołę podstawowa, po której w czasie II wojny światowej zatrudnił się w wielickiej kopalni, z której w 1978 r. przeszedł na emeryturę. W 2013 r. w obchodził 90 lat - wówczas przeprowadziłam z nim wywiad, który znajduje się na stronie internetowej Koźmic Wielkich w „Galerii koźmiczan". Dziś w kopalni zastępuje go syn Kazimierz, nasz sołtys. Zapraszam Pana Kazimierza do wypowiedzi o ojcu i sobie."
Kazimierz Windak: „Moj tato po ukończeniu kursu strzałowego był górnikiem strzałowym tzw. żeleźnikiem. Codziennie zjeżdżając do kopalni musiał nieść z sobą ok 20 kg ładunek z materiałami wybuchowymi. Przy pomoc świdra w przodkach ręcznie wiercił otwory, do nich zakładał ładunek po czym musiał odpalić lont, który rozsadzał ociosy. Sam musiał się kryć w bezpieczne miejsce. Ostatnim strzałowym w naszej kopalni był obecny tu Piotr Konopka.
Ojciec wspomina, że w czasie okupacji Niemcy bardziej szanowali naszą kopalnię, niż władze komunistyczne po wojnie. Jako górnik nie zapisał się do partii, do PZPR i nie było mu łatwo w pracy. Jego brat Józef Windak był dyrektorem kopalni „Wujek" a potem pracował w Zjednoczeniu. Po ojcu pracę w kopalni znalazł jego syn Władysław, a od 7 lat ja. My widzimy Kopalnię Soli „Wieliczka" jako turyści głównie przez zwiedzanie Trasy Turystycznej. Z KSW wyodrębniła się Spółka Trasa Turystyczna, która zajmuje się obsługą turystów. Przewodnicy oprowadzający turystów mają nadajniki i ja zajmuję się ich obsługą. Na trasie są nowe metody prezentacji kopalni. W 2015 r. odwiedziło kopalnię ok. 1.300000 turystów - to rekordowa liczba. Spółka posiada Oddział Górniczy, w którym pracują tylko górnicy.
Korzystając z obecności tu ojca Ludwika Kurowskiego chciałem mu podziękować za możliwość zwiedzania szlaku pielgrzymkowego w kopalni przez mieszkańców okolicznych miejscowości. Zwiedzanie to zorganizowałem jako sołtys Koźmic Wielkich z udziałem księży Michaelitów już trzy razy. W tym roku 21 listopada młodzież z pięciu miejscowości naszej gminy zwiedziła ten szlak uczestnicząc w Mszy św. w kaplicy św. Kingi. Nasze Panie z Koła Gospodyń Wiejskich w jedną z niedziel Wielkiego Postu prowadzą w kopalni Drogę Krzyżową. Podziękowanie kieruję także dla Pana Mariana Leśnego, prezesa Zarządu KSW -Trasa Turystyczna, który daje zgodę na to zwiedzanie."
Jadwiga Duda: „Drodzy Państwo - dziękuję Panu Kazimierzowi za wypowiedź. 4 grudnia - Barbórka. Tego dnia 1943 r. w Wieliczce miało miejsce tragiczne wydarzenie. Pan Antoni Windak tak wspomina: „Z początkiem grudnia 1943 r., kiedy wyjechaliśmy z nocnej szychty, z cechowni grupą udaliśmy się na warzelnię. Dowiedzieliśmy się o egzekucji dokonanej przez Niemców na Polakach naprzeciw warzelni na nasypie kolejowym, w odwecie za zamach żołnierzy AK na „Bubkę", strażnika Czecha na kopalni, który mieszkał w „Turówce". Poszliśmy z ciekawości w kierunku warzelni. Niemiec nas rozgonił ale ja mimo to widziałem jak dwóch zastrzelonych Niemcy wrzucali na samochód."
4 grudnia bieżącego roku, w 72. rocznicę tego wydarzenia, w Liceum Ogólnokształcącym w Wieliczce odbyła się akademia z apelem poległych, po której młodzież, delegacja kopalni, miasta, Klubu Przyjaciół Wieliczki zeszła pod pomnik przy warzelni (wzniesiony tu w 1962 r. przez kopalnię), złożyła kwiaty, zapaliła znicze. Wspólnie modlono się za zamordowanych tu Polaków. Naszym obowiązkiem jest o tym tragicznym wydarzeniu pamiętać.
Pochodzę z rodziny górniczej związanej z Kopalnią Soli w Wieliczce. Mój ojciec, Józef Cholewa ur. się 12. 03.1922 r. w Sierczy, jako syn Józefa i Karoliny z d. Adamczyk.
Jego ojciec, Józef Cholewa, a mój dziadek, urodził się w 1894 r. w Sierczy. Przed wybuchem I wojny światowej należał do Związku Strzeleckiego w Wieliczce. Nosił pseudonim „Wyrwidąb". W 1914 r. wchodził w skład I Sekcji Plutonu Wielickiego, który walczył w Legionach Piłsudskiego. Po rozbiciu Plutonu Wielickiego w grudniu 1914 r. pod �?owczówkiem, wrócił do Sierczy. Pracował na warzelni w wielickiej kopalni soli, podobnie jak i jego brat Antoni.
Senior Józef Cholewa ożenił się w 1917 r. z Karoliną Adamczyk z Sierczy. Po ślubie zamieszkali u Reginy i Józefa Adamczyków, rodziców Karoliny. Brat babci Karoliny, Józef Adamczyk, urodzony w 1898 r. po ukończeniu Szkoły Realnej w Wieliczce studiował na Akademii Górniczej w Krakowie na Wydziale Górniczym. Po studiach, pracował w kopalni „Janina" w Libiążu, gdzie w latach 1932-1945 r. był kierownikiem robót dołowych. Po wojnie aresztowany przez NKWD i zesłany do kopalni w Donbasie na Ukrainie. W latach 1947-1963 pracował w kopalni „Ziemowit" do stanowiska dyrektora włącznie.
Posiadam zdjęcie ślubne dziadków w otoczeniu rodziny. Z małżeństwa Józefa i Karoliny Cholewów przyszły na świat dzieci: w 1919 r. - Stanisław, w 1920 r. - Eugenia, w 1922 r. - Józef. 2.05. 1923 r. podczas uruchamiania wirówki na warzelni senior Józef Cholewa zginął uderzony w brzuch częścią wirówki. Wdowa Karolina wychowywała trójkę dzieci, a wychowaniu pomagała jej matka Regina. Pradziadkowie i dziadkowie spoczywają na wielickim cmentarzu.
Mój ojciec, Józef Cholewa, w latach1929-1935 uczęszczał do siedmioklasowej Publicznej Szkoły Powszechnej Męskiej im. Jana Kantego w Wieliczce, a następnie w latach 1935-1939 do Gimnazjum im. Jana Matejki w Wieliczce, które zakończył małą maturą. Opiekunem klasy był prof. Kazimierz Gurgul (zamordowany przez Niemców 23.08.1944 r. o obozie koncentracyjnym Gusen). W latach 1939-1941 uczęszczał do Publicznej Polskiej Szkoły Zawodowej w Wieliczce, której dyrektorem był Stanisław Spiechowicz. W czasie II wojny światowej, w obawie przed wywózką na roboty do Niemiec jako uczeń od 1.10. 1940 r. do 30. 09. 1943 r. pracował w wielickiej kopalni. Uczęszczał na kurs czeladniczy, który zdał 21. 07.1944 r. i został ślusarzem. W 1955 r. ukończył kurs spawacza w Gliwicach i nadal już jako spawacz dołowy i kotłowy pracował w kopalni. Pod koniec zatrudnienia zrobił kurs szybowego i pracował w nadszybiu szybów Kinga i Daniłowicz. Zgłosił kilka wniosków racjonalizatorskich. W 1980 r. przeszedł na emeryturę.
22.10. 1950 r. ożenił się z Józefą Batko z Koźmic Wielkich. W wielickiej kopalni pracowali przyrodni bracia Józefy Batko: Jan i Władysław. Z tego małżeństwa przyszły na świat dzieci: Jerzy, Jadwiga, Zdzisław, Wojciech. Józefa i Józef Cholewowie w Koźmicach wybudowali dom. Rodzice przeżyli złoty jubileusz małżeństwa w 2000 r.
Tato był zaangażowany we wszelkie komitety i prace społeczne na rzecz wsi: budowy szkoły, kościoła, gazociągu. Gdy do Koźmic przyjeżdżał ksiądz biskup zawsze przy kapliczce na pograniczu Sierczy i Koźmic budował bramę z napisem powitania, okoliczni mieszkańcy gromadzili się, a tato witał ks. biskupa chlebem i solą. Był pobożny. Dzień zaczynał pacierzem i często my razem z nim klękaliśmy do modlitwy i kończył modlitwą. Był człowiekiem pogodnym, lubił żarty i śpiew. Grał na akordeonie. Umiał też ładnie rysować. Występował w koźmickim zespole w odgrywającym wesele krakowskie. Zmarł 12. 02. 2011 r. i wraz z mamą spoczywają na miejscowym cmentarzu. Po ojcu w Kopalni Soli „Wieliczka" pracowali bracia Zdzisław i Wojciech oraz wnuk Bartłomiej.
Oto zdjęcia taty, jego świadectw i dokumentów. Między innymi „Regulamin pracy Kopalni Soli „Wieliczka-Bochnia" w Wieliczce z 1975 r."
Wspomnę jeszcze, że gdy pracowałam jako nauczyciel w Szkole Podstawowej w Koźmicach Wielkich w 1991 r. moi uczniowie otrzymali zadanie p.t. „Praca dawniej i dziś na przykładzie Kopalni Soli w Wieliczce. Odczytam fragment zadania napisanego przez Monikę Dudzik, która przeprowadziła wywiad z ojcem zatrudnionym w kopalni na stanowisku montera urządzeń górniczych: „...Dawniej praca górników była niebezpieczna i ciężka, gdyż na każdym kroku groziło niebezpieczeństwo wybuchu gazu. Dlatego też przed rozpoczęciem pracy, dwóch lub trzech górników szło sprawdzić w przodkach zawartość metanu za pomocą łuczywa. Teraz praca górników wygląda inaczej. Pod ziemię zjeżdżają windą. Sól wydobywa się systemem solankowym (roztwór solny za pomocą pomp przez rurociągi wpływa do specjalnych zbiorników znajdujących się na powierzchni). Na warzelni woda z solanki jest odparowywana a sól jest pakowana w torebki. Dzisiaj górnicy mają zapewnione bezpieczeństwo, gdyż zawartość metanu w przodkach bada się za pomocą metanomierza. Drogę w kopalni oświetla im lampa umocowana na hełmie ochronnym. Transport urobku solnego odbywa się za pomocą wózków ciągniętych przez lokomotywę zwaną „karlikiem". Odłamy skalne soli otrzymuje się za pomocą kombajnów lub przez odstrzał. Za kilkanaście lat praca w kopalni będzie jeszcze mniej pracochłonna niż obecnie. Żeby dokładnie poznać trud i warunki pracy górników 150 lat temu i porównać je do pracy dzisiejszych górników trzeba zwiedzić Kopalnię Soli i Muzeum Żup Krakowskich w Wieliczce. Wielicka Kopalnia Soli dzięki wpisowi na I listę UNESCO i budżetowi Rady Państwa nadal jest udostępniana turystom do zwiedzania - groziło jej zawalenie a tym samym zniszczenie zabytku klasy „O".
Jerzy Cholewa: „Uzupełnię wypowiedź siostry Jadwigi. Z zapisu w dowodzie osobistym wynika, że tatę przyjęto do pracy w kopalni 14 III 1940 r. a zwolniono 16 IX 1981 r. Tata mimo że miał niewiele wolnego czasu, bo był w pracy, często z godzinami nadliczbowymi a po pracy czekała robota w polu i w domu, to miał czas na zabawę z nami i dziećmi z pobliskich domów. Zrobił nam przydomowe boisko do siatkówki, huśtawkę, szopkę, gwiazdę, turonia, zespawał bramki do gry w hokeja, udostępnił ochraniacze. W kopalni był jednym z niewielu spawaczy mających uprawnienia do spawania kotłów. W celu szybszego wznowienia produkcji wielokrotnie spawał uszkodzone kotły w wysokich temperaturach, przekraczających normy. Zawsze był do dyspozycji zakładu. W przypadku awarii kotła przyjeżdżał po niego zakładowy samochód, często w środku nocy a wielokrotnie również w niedziele i święta. Przepracował w kopalni soli w Wieliczce 40 lat i otrzymał między innymi Brązowy Krzyż Zasługi, dyplomy honorowe w dowód uznania za wytrwałą pracę w przemyśle solnym. Wielokrotnie był wybierany do Rady Pracowniczej. Walczył o prawa robotników. Do partii nie należał. W wypożyczonym mundurze górniczym uczestniczył w procesji na Boże Ciało a potem, po rozmowach z nadzorem i działaczami partyjnymi miał kłopoty w zakładzie. Tata miał poważny wypadek przy pracy. Przepalając rury spadł z wysokości około 10 metrów. Był przez wiele dni w szpitalu, ale kiedy zbliżyły się prace polowe to na własne życzenie wypisał się do domu."
Mieczysław Dańda odtwarzał z taśmy pieśni górnicze, m.in. „Walczyk górniczy", „Panience na dobranoc", „Barkę", które wspólnie śpiewaliśmy. Dziękujemy.
Jadwiga Duda: „Dziękuję prelegentom za wygłoszone prelekcje, przygotowane prezentacje zdjęć, dokumentów i ofiaruję im zeszyt 160 „Biblioteczki Wielickiej". Zapraszam wszystkich do wspólnego zdjęcia pod napisem „Koźmice-Koźmiczanie". Życzę błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia, miłości i radości od Bożej Dzieciny."
O. Ludwik Kurowski: „Chciałem podziękować za zaproszenie na dzisiejsze spotkanie. Wychodzę stąd ubogacony. Przysłuchiwałem się wypowiedziom i dowiedziałem się, że górnicy z Kożmic nie tylko umieli dobrze w kopalni pracować ale mieli po sześcioro dzieci. Życzę aby takie liczne rodziny były i dzisiaj, bo Polska ich potrzebuje. Na Boże Narodzenie życzę wszystkim dużo zdrowia, radości i Bożego błogosławieństwa. Szczęść Boże."
W spotkaniu uczestniczyły 32 osoby, które wpisały swą obecność do Księgi Pamiątkowej. Do udziału w spotkaniu zostali zaproszeni mieszkańcy Koźmic przez afisze, które na tablicach we wsi rozwiesił Pan Sołtys, Kazimierz Windak. Informacja o spotkaniu została przekazana księdzu proboszczowi Parafii p.w. Trójcy Świętej, dyrekcjom: przedszkola, szkoły podstawowej, gimnazjum w Koźmicach Wielkich oraz na stronę internetową wsi. Tradycyjnie ciasto na stoły upiekły i podały wraz z herbatą, kawą Panie z Koła Gospodyń Wiejskich w Koźmicach Wielkich. Wszystkim, którzy przybyli i przyczynili się do organizacji spotkania - Dziękuję.
Zapraszam na kolejne 20 spotkanie „Koźmice-Koźmiczanie" połączone z przedstawieniem „Jasełek" przez uczniów Szkoły Podstawowej w Koźmicach Wielkich i opłatkiem 6 stycznia 2016 r. w Święto Trzech Króli o godz.16-tej.
Opracowała Jadwiga Duda